piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 13


Z pkt. Widzenia Logana

-Co robisz?- spytała Natalie kiedy z nudów zacząłem bawić się jej pępkiem.
-Nudzi mi się.- spojrzałem się na nią próbując zahipnotyzować ją swoimi oczami.
Ale ona nawet nie śmiała na mnie spojrzeć tylko cały czas skakała po kanałach, choć i tak prawie wszystko było w nieznanym nam języku.
Nagle usłyszeliśmy głośny grzmot i wszystko co elektroniczne zgasło.
-No fajnie, nie to że pada to jeszcze musiało korki wywalić.- marudziła Nat.- Nic nie widać!.
-Egipskie ciemności!- wyciągnąłem ręce i udawałem zombie.
-Pokojówka!- usłyszeliśmy głos dochodzący zza drzwi.
Obydwoje rzuciliśmy się do drzwi.
-Brak prądu jest chwilowy nasz technik już się tym zajmuje prosimy jednak pozostać w pokoju. W ramach udogodnienia czasu chcemy podarować państwu darmowy film w wypożyczalni hotelowej.
-Tylko jak go kurde obejrzeć, prądu nie ma.- skomentowała ironicznie Natalie.
Pokojówka spojrzała się na nią zdezorientowana i wydukała podstawową angielszczyzną.
-Proszę pozostać w pokoju, miłego wieczora.- i wyszła.
-Zapowiada się ciekawie.- powiedziałem rzucając się na łóżko.
-Chyba złożę skargę na te babę.- uśmiechnęła się do mnie.
-Co zrobisz jak wrócisz do L.A.?- spytałem dziewczynę.
-Będę pracować i imprezować to co zwykle, no i błagać mamę Lilly bym mogła ją znów zabrać do siebie.- po tych słowach zadzwonił telefon dziewczyny.- Halo?- odebrała szybko.
Rozmowa trwała dosyć szybko, Natalie tylko dużo krzyczała i przeklinała, normalka.
Kiedy się rozłączyła kończąc rozmowę głośnym ‘Fuck You’ rzuciła telefonem o podłogę.
-Zrobili ze mnie jakąś pieprzoną złodziejkę!- krzyczała.
Oczy miała zeszklone.
-Hy?- spytałem.
-Wyrzucili mnie z roboty, do jasnej cholery, powiedzieli, że ich okradłam jak mnie nawet w pracy nie było!- przytuliłem już płaczącą brunetkę.
-Cholera.- przekląłem.- Przecież to tylko zwykła wymówka by cię wypieprzyć z tej pracy.
Pokiwała głową.- Żal mi cię, wiesz? Spróbuje coś z tym zrobić.- obiecałem.


Obudziłam się zmęczona po bardzo przyjemnej nocy.
Było za piętnaście jedenasta. Zrobiłam face palma i wstałam, Kendall jeszcze spał.
Idąc do kuchni przeciągnęłam się i od razu zrobiłam się mniej zmęczona.
Zajrzałam do lodówki, same pustki, więc wzięłam to co było czyli jaja.
Zrobiłam pyszną jajecznicę, nałożyłam na talerz i poszłam do łazienki po szlafrok, nie mogę przecież paradować nago.
Usłyszałam pukanie do drzwi i tak się zerwałam, że walnęłam się o drzwi.
Możliwe, że to był Carlos z jego nową dziewczyną Alexą Vega.
Podbiegłam do drzwi i je otworzyłam, ku mojemu zaskoczeniu to wcale nie był Carlito.
To był paparazzi.
Lekko zmieszanej zrobił mi zdjęcie i zapytał co robię w domu Kendalla.
-Proszę stąd iść.- usłyszałam zza siebie głos mojego chłopaka.
-Czy to jest twoja dziewczyna?- spytał facet z aparatem i znów cyknął fotę.
Kendall się zamachnął i zatrzasnął przed nim drzwi.
-Teraz to już na pewno będę w gazecie.- powiedziałam załamana.
-Udawało się przez trzy tygodnie, straciliśmy po prostu czujność, kochanie.- powiedział blondyn.
-Cholerka.- szepnęłam.- Jajecznica stygnie.

 
Z pkt. Widzenia Carlosa

-Co ci się we mnie spodobało?- spytała Alexa po drodze do Kendalla.
-Niech pomyśle, jesteś tak samo świrniętą osobą jak ja, a może nawet bardziej, jesteś przepiękną istotą ludzką, kochasz Skittlesy i jesteś ode mnie niższa.- uśmiechnąłem się słodko.
Alexa odwzajemniła uśmiech po czym uderzyła mnie w ramię.
-To za tą ‘niższą’.- po czym pocałowała mnie namiętnie w usta.

 
-Kiedy oni będą?- spytałam patrząc na zegarek.
-Już idą, dostałem esa.- uśmiechnął się blondyn i pocałował mnie w policzek.
-Cieszę się, że Carlos sobie kogoś znalazł.- dodał.- Jeszcze tylko Logan i będą wszyscy.- objął mnie ramieniem i cmoknął we włosy.
Zadzwonili do drzwi.
-Idą, idą, idą.- podskakiwałam i hopsając dotarłam do drzwi.
-Hej jestem Alexa. –przedstawiła się blondynka i mocno mnie przytuliła.

 
Z pkt widzenia Natalie

Było późno w nocy i oboje nie mogąc spać graliśmy w Monopol przy świeczkach zapachowych.
-Nudzi mi się.- powiedziałam rzucając wszystko na podłogę jak jakiś psychol.
-Gorąco mi.- powiedział brunet.
-To się rozbierz.- zaoponowałam nie mając pojęcia, że on weźmie to na serio i zacznie ściągać ubrania.- Wiesz że ja żartowałam.- powiedziałam gdy zaczął zdejmować spodenki.
-A ja nie.- uśmiechnął się i zdjął bokserki.
Odruchowo popatrzyłam się w inną stronę.
-Ty naprawdę nie jesteś normalny.
-A wiesz jak fajnie, chłodno. Spróbuj sama nikt cię tu nie widzi.
-Ekhm ty mnie widzisz.
-To nie będę patrzeć.- widziałam kontem oka jak się na mnie spojrzał.- Mam ci pomóc czy sama je zdejmiesz?
Przewróciłam oczami i powoli zdjęłam koszulkę, a potem spodenki.
-Reszty nie mam zamiaru.- oznajmiłam.
To w sumie było zabawne, ale i tak się broniłam.
Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i zaczęliśmy się całować, a potem wszystko poszło tak szybko…

 
NEXT DAY

-Kocham cię.- powiedział Kendall po przebudzeniu.
-Ja ciebie..- nie zdążyłam dokończyć, a znowu ktoś zaczął dzwonić do drzwi.
-Tym razem ja idę.- powiedział i wyszedł z pokoju.
-Ja ciebie też!- krzyknęłam za nim.

Z pkt widzenia Kendalla

Otworzyłem drzwi i zobaczyłem… mamę Lilly.
-Gdzie jest moja córka?- spytała z morderczym wzrokiem.
Tak jak się umówiłem z Lil skłamałem.
-Nie ma tu jej.
-Nie słyszę żadnej kłótni więc to nikt taki?- usłyszałem głos Lilly.
Zabiję ją.
-Naprawdę uważasz mnie za taką idiotkę?- spytała Elisabeth.
-Mama?- spytała zdziwiona Lil.- Fuck!
_________________________________________________

Hej napisałam 13 i nawet mi się podoba!
zapraszam na mojego drugiego bloga, na którego wchodzi tylko jedna osoba i jest mi trochę przykro.
na-na-na-btr.blogspot.com
Okok to komentujcie bo następny możliwe, że dodam za dwa tygodnie lub więcej bo wyjeżdżam, kocham was:)
~martini schmidt
 

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 12

-Suń dupę.- powiedziałam do Kendalla rozłożonego na całej kanapie.
-Tam masz drugą.- uśmiechnął się.
-Ale ja chcę obok ciebie!- zaczęłam jęczeć jak małe dziecko.
-No już nie obrażaj się, choć.- i pociągnął mnie za rękę, o mało nie wysypałam całego popcornu.
Blondyn pogładził moje włosy, ucałował moje czoło po czym nacisnął play.
Oglądaliśmy mój ulubiony film 'Wyspa' z seksownym Ewan'em McGregor'em i przepiękną Scarlett Johansson oraz samą elitą gwiazd w rolach drugoplanowych. To był już siódmy film w naszą noc filmów.
-Ah to jeden z filmów, które mogłabym oglądać w kółko i w kółko.- powiedziałam jak leciały już napisy.
-Nawet fajny.- skomentował chłopak. Cisnęłam mu pięścią w ramię.- Au, żartowałem, żartowałem!
Odłożyłam pustą miskę i zerknęłam na zegarek elektryczny, który Kendall dostał od braci.
Było w pół do siódmej, a ja wcale nie czułam się zmęczona.
-Przejdźmy się gdzieś.- zaoponowałam.-Nie wychodzimy nigdzie od tygodnia.
-Chyba masz rację, przejdźmy się na plażę!
-Idę się przebrać!- i pobiegłam.
Wyjęłam z szafy torbę z wszystkimi kostiumami i gdy tylko zobaczyłam ten to od razu wiedziałam, że muszę go dziś założyć. Oprócz tego wybrałam ciuchy typowe na plażę.
-I jak?- spytałam obracając się w okół mojej osi.
-Pięknie.- i ten jego uśmiech.
Pogoda była piękna, była siódma rano, a ludzie już na chodzie.
Kiedy dotarliśmy na plażę od razu poczułam się taka lekka.
Przebraliśmy się i wskoczyliśmy do ciepłego morza.
-Nie lubię wody, ale dla plaży zawsze robię wyjątek.- powiedziałam.
Kendall uśmiechnął się i złapał mnie za nos.
-Kocham cię.-powiedział.
-Mówisz to już po raz milionowy zaczyna mi się nudzić.- powiedziałam z zatkanym nosem.
Chłopak złapał mnie i przewrócił, zaczęliśmy się głośno śmiać, a ludzie się na nas gapili.
-Kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię i kocham cię razy !- krzyczał jak wariat.
Kontem oka zobaczyłam, że jakiś facet robi nam zdjęcie i zrobiłam nura pod wodę.
Nie mogłam pozwolić na to bym była teraz w gazecie, może później jak wrócę z domniemanego Egiptu no ale nie teraz! Kendall próbował mnie wyciągnąć, ale ja złapałam się jakiejś belki, mogłam tam siedzieć 4 minuty i 30 sekund, bo to mój rekord w nurkowaniu, może facet z aparatem się znudzi.
Ku mojemu zdziwieniu Kendall wyciągnął mnie na powierzchnię, a facet nadal tam stał.
Wtuliłam się mocno w mojego chłopaka.
-Tam jest fotograf.-powiedziałam.
-Cholerka tylko nie teraz, no i widzisz przez ciebie gadam 'cholerka'.- zaśmiałam się.
Wróciliśmy z naszej nieudanej wyprawy nad morze, do domu i rzuciliśmy się na łóżko.
-Jak ty to wytrzymujesz?- spytałam go w związku z paparazzi.
-To jest do przyzwyczajenia, teraz to dla mnie jest dziwne jak wychodzę z domu i nikt nie robi mi zdjęć, ale to ma też swoje dobre strony.
-Jakie niby?
-Nie muszę ze sobą zabierać aparatu.- zażartował.
Spojrzałam na telefon, zero wiadomości od mamy i zero nieodebranych połączeń.
Mam nadzieję, że nie umarła.- pomyślałam.
Było tuż po trzynastej, od szóstej nic nie jadłam prócz loda którego kupiliśmy po drodzę, czułam się głodna, ale nie chciało mi się wstać, na dodatek Kendall przytulił się do mnie i westchnął.
-Ciekawe co teraz robi Logan i Nat?- przez te jego pytanie miałam skojarzenia i uśmiechnęłam się do siebie.

z pkt. widzenia Natalie:
Słońce powoli zachodziło.
Wróciłam do naszego pokoju.
Naszego ponieważ miał być mój i Lilly, ale ona mnie wystawiła i wolała Kendalla, dlatego teraz mieszkam od tygodnia z Loganem Hendersonem w jednym pokoju.
Jak ja kocham Lillian.
Położyłam się na łóżko i wyjęłam jakieś czasopismo, kiedy do pokoju wszedł Logan.
-Idę się umyć, śmierdzę chlorem.- oznajmił i poszedł do łazienki.
W sumie mi też przydałaby się kąpiel, ten smród jest nie do wytrzymania, ale byłam okropnie zmęczona.
Rzuciłam czasopismo na podłogę i przymknęłam oczy.
...
Kiedy je otworzyłam było już całkowicie ciemno.
Ciekawe ile ja spałam.- pomyślałam
Potrzebowałam do łazienki, musiałam w końcu się umyć.
Kiedy zeszłam z łóżka okropnie zakręciło mi się w głowie, zapaliłam światło, otworzyłam drzwi od kibla i stanęłam jak wryta.
Logan stał przed toaletą i oddawał mocz, kiedy mnie zobaczył szybko schował swojego przyjaciela do bokserek. A ja nadal stałam z otwartą buzią.
-Wiesz, że się puka?- spytał zmieszany.
-Wiesz, że sika się przy zapalonym świetle?- odpysknęłam.
-Wiesz, że zakrywa się oczy kiedy przyłapuję się kogoś kiedy sika?!
-Wiesz, że nie mam już więcej argumentów?!
-Wiesz, że strasznie mi się podobasz i bardzo chcę cię pocałować?!- wykrzyczał, a ja czułam, że nie mogę oddychać.
-To całuj.- powiedziałam nie oddychając.
Pocałował mnie bardzo mocno i trawo to z jakieś pięć minut.
To były najprzyjemniejsze pięć minut jakie kiedykolwiek przyżyłam.
Kiedy oderwaliśmy od siebie swoje twarze, byłam zawiedziona, że tak szybko skończyliśmy.
Spojrzeliśmy się na siebie, odgarnął kosmyk włosów z mojego nosa.
Uśmiechnęłam się i wiedziałam już, że to będą najpiękniejsze wakacje w moim życiu...
________________________________________

Hej, hej kochani dodałam rozdział w końcu!
Dobrze mi robią takie długie przerwy, bo zawsze mi się potem moje opowiadania podobają:)
Ten rozdział dedykuje Natali, bo cały czas wierciła mi dziurę w brzuchu bym w końcu dodała ten rozdział, no i widzisz Nat doczekałaś się!
Kocham was i przepraszam, że ostatnio rzadko komentuję wasze posty, ale je czytam, naprawdę nie mam zbyt wiele czasu, bardzo dużo ostatnio się działo w moim życiu..
Dobra, ale mam nadzieję, że ktoś kto ma z was czas będzie komentować moje rozdziały, dla mnie to naprawdę ważne:)

poniedziałek, 1 lipca 2013

Wiadomość!

Nie wiem czy to ma sens pisać tego bloga jak cały czas mam szlaban, starałam się być grzeczna, ale jak to bywa z dwójką młodszych braci, jest bardzo trudno.. do tego mamy wspólny pokój!
Oczywiście będę dodawała rozdziały, ale rzadziej, co jakiś czas... później pomyślę poważnie o usunięciu tego bloga jak i innych.. Tych którzy czytają moje opowiadania bardzo przepraszam i mam nadzieję że to zrozumiecie..

Pozdrawiam,
~martini schmidt♥

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 11

Na wstępie chcę przeprosić wszystkich nielicznych czytających za dłuuugą nieobecność, ale miałam szlaban, dłuuugi szlaban..
No kurde nie moja wina, że mam dwóch młodszych braci, którzy weszli w ten wiek!
Ok to zapraszam na rozdział;*
                                                                                                      


2 TYGODNIE PÓŹNIEJ

-Zapomniałaś o szczoteczce.- powiedziała mama wymachując mi szczoteczką do zębów przed oczami.
-O dzięki.-wzięłam ją od niej i spakowałam do walizki.- Gdzie Natalie ile można?
-Już jestem, wow Lilly fajnie wyglądasz.- powiedziała podekscytowana Natalie z wielką torbą na ramieniu, trzymając do tego dwie walizki i coś przypominające plecak. Cała Natalie.
-Pierwsze lepsze, wyjęte z szafy.- skłamałam. Tak naprawdę ubierałam się 4 godziny, bo miałam nadzieję, że Kendall jednak mnie dziś odwiedzi, ale cóż raczej się nie zapowiadało na taki zwrot akcji.- Wiesz, że jedziemy tylko na miesiąc.- przypomniałam wskazując na jej toboły.
Moja mama się zaśmiała.
-Ale to tylko najpotrzebniejsze rzeczy!- próbowała się wybronić.
Kiedy mama wyszła z pokoju, zrobiłam smutną minę.
Nat usiadła na brzegu łóżka i złapała się za głowę.
-Nie zadzwonił.- stwierdziła.
-Nawet nie napisał.- powiedziałam zrozpaczona siadając obok przyjaciółki i wtulając się w jej ramię.
-Nie przejmuj się nim, masz teraz o tym nie myśleć! Jedziemy na miesiąc do słonecznie bajecznego Egiptu, nie masz prawa mieć złego humoru!- potrząsnęła mną. Wymusiłam uśmiech na mojej twarzy.
Na lotnisko pojechałyśmy, razem z mamą, jej autem. Przez całą drogę truła mi o smarowaniu się kremem z filtrem i o tym jakie leki mam zażywać i z kim mam nie rozmawiać. Nie czepiałam się jej, w ogóle cieszyłam się, że gdzieś mnie puściła bez niej samej.
-Mamo, możesz już iść.- powiedziałam do mojej rodzicielki, która co sekundę odrzucała telefony z pracy.
-A jak coś się stanie i mnie nie będzie?
-Dopiero co dostałaś nową pracę, nie chcę by cię wyrzucili, wiem, ze kochasz pracować przy ogrodzie, masz iść.- moja mama popatrzyła na mnie skupiona i wiedziałam już, że wygrałam.
-Ale macie dzwonić do mnie codziennie, albo chociaż na Skype wchodźcie.- powiedziała przytulając nas obie.- Uważajcie na siebie, proszę.
-Ciociu, pewnie większość czasu będziemy spędzały w hotelu, bo po co się z niego ruszać jak jest tyle atrakcji!- zapewniła ją podekscytowana Nat.
-Oj dobra idę.- machnęła ręką i ucałowała nas na pożegnanie.
Po chwili już jej nie było.

z pkt. widzenia Kendalla:

-Logan pośpiesz się, zaraz odlecą!- krzyczałem do przyjaciela za kółkiem.
-Hej mogłeś wziąć swoje autko, a nie teraz ględzisz.- zaśmiał się.
Bałem się, że przez moją głupotę stracę dziewczynę z moich marzeń, a to wszystko przez to, że przestraszyłem się odpowiedzialności związaną z tajemnicą Lilly.
Na drodze był niemiłosierny korek, co ludzie robią w wakacje, że tyle ich na drodze?!
-Zaraz będziemy.- poinformował mnie Logan.
Z nerwów zacząłem obgryzać paznokcie i ruszać bezwiednie nogą.
Kiedy zaparkowaliśmy przed lotniskiem, wyleciałem z samochodu jak poparzony i zacząłem biec chociaż nie wiedziałem gdzie.
Bałem się, że już wyleciała i wtedy zobaczyłem ją przeglądającą jakąś broszurkę, trzymającą jedną wielką walizkę i dwie mniejsze. Podbiegł do mnie Logan.
-Znalazłem je.- oznajmił.
-No co ty?- spytałem z ironią.-Musimy jak najszybciej zejść na dół.
I znów zaczęliśmy biec.
Widziałem jak obie dziewczyny zbliżają się do oddania bagaży, przyspieszyłem.
-Lilly!!!- krzyknąłem jak najgłośniej.
Odwróciła się.

Nie mogłam uwierzyć, że przyszedł, późno, ale przyszedł.
Razem z Nat, podeszłyśmy do nich.
-Lilly...Kocham cię, wiem, że to zabrzmi egoistycznie, ale nie chcę żebyś wyjeżdżała, chcę żebyś teraz ze mną wróciła do mojego domu.- zatkało mnie, nigdy nie spodziewałam się takiego wyznania.
-Nie mogę.- oznajmiłam.
-Czemu?!- spytała cała trójka.
-No bo bilety, zmarnują się.
-Zadzwonię do Angie, może da się namówić na wyjazd, a bilety się przebookuje.- powiedziała Natalie.
-No a jak się wytłumaczę mamie? A poza tym Angie pojechała do Hiszpanii, nie pamiętasz?
-To ja pojadę.- oznajmił Logan, podnosząc rękę jak do odpowiedzi.-Jeżeli chcesz.- zwrócił się do Nat.
Popatrzyłam na nią i widziałam jej głupkowaty uśmiech i to jak próbuje powstrzymać automatyczną odpowiedź, brzmiącą 'TAK'.
-To znaczy, jeżeli masz czas to tak.- odpowiedziała zakłopotana.
-No to załatwione.- wtrącił się Kend.
-Ale Logan nie ma walizki.- próbowałam się nie zgodzić, ale propozycja bycia z Kendallem przez cały miesiąc była baaardzo kusząca.
-Ale za to mam trochę kasy na karcie i jakoś dam radę.
No cóż może być fajnie.

z pkt. widzenia Logana:

Nie wiedziałem co we mnie wstrzeliło, że z nią pojechałem, ale bardzo się cieszyłem.
Kontrolę bagażu przeszła pomyślnie i walizki Natalie zostały zabrane do luku bagażowego w samolocie, a my weszliśmy do środka i zajęliśmy swoje miejsca. Dziewczyna wyglądała bardzo seksownie i cały czas próbowałem nie patrzyć na jej ciało.
-Wiesz, że jeśli nie chcesz bym jechał to możesz się wycofać?- powiedziałem.
-Ale ja chcę żebyś jechał!- wykrzyczała.
Extra!

-Mama mnie zabije- powiedziałam jadąc z Kendallem do jego domu w aucie Logana.
-Nawet się nie dowie, przestawimy się na czas w Egipcie i będzie cacy.- pocieszał mnie.
Samochód stanął na miejscu parkingowym, blondyn wyszedł i otworzył mi drzwi.
Uśmiechnęłam się niepewnie i wyszłam z auta.
-To mój domek.- powiedział Kendall otwierając drzwi wejściowe.
Zostawiłam walizki przy drzwiach i zaczęłam się rozglądać.
-Domek?! To willa, nie domek! Wow, też mam duży, ale nie aż taki.- stałam z rozdziawioną buźką.
Poczułam jak jego silne ręce obejmują mnie od tyłu, aż mnie przeszły ciary.
Chłopak pocałował mnie w szyję, a potem w kark.
Odwróciłam się i pocałowałam go w usta.
Potem już szybko poszło i nawet się nie zorientowałam kiedy leżałam w samej bieliźnie na jego łóżku.
-Kocham cię.- powtórzył po raz setny tym razem patrząc mi głęboko w oczy.
Uśmiechnęłam się ciepło, a chłopak wrócił do zdejmowania pozostałej odzieży.

*
Obudziłam się przed drugą w nocy. Kendall spał obok leżąc na brzuchu.
Miał bardzo potargane włosy, potargałam je jeszcze bardziej, a on nawet nie drgnął.
Przypomniałam sobie co robiłam z pięć godzin temu i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Oj będzie fajnie...
                                                                                                         

Tak się cieszę, że go napisałam i że tak mi się podoba!
Mam nadzieję, że wam też...
Pamiętajcie że CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 10 + The Versatile Blogger

Hello moi drodzy!
Bardzo, bardzo was przepraszam, za długą nieobecność, ale ostatnio dość długo miałam szlaban (znowu) no i tak jakoś się złożyło, ale jestem, zwarta i gotowa do pisania:)
Ok dla przypomnienia jak ktoś jeszcze nie wie oprócz tego bloga piszę jeszcze dwa, również o BTR, jeden (I Just Wanna Get In the Car And Drive Away), drugi (Show Me You'll Love Me Forever), no i ten drugi piszę z moją bff Nat Henderson, wpadajcie, będzie mi raźniej bo nie wiem czy nie mam ich usunąć..
*****************************************************************
z pkt. widzenia Kendalla:

-I jak tam?- spytałem Logana gdy odbierałem kawę z automatu.
-Natalie śpi, a tam?
-Lilly też śpi, a ja potrzebuję mocnej dawki kofeiny .- podniosłem kubek z kawą.
-O dzięki Kendall, że o mnie pomyślałeś.- zabrał mi kubek i upił spory łyk.- Ah.. dobra.
-Kiedyś udławisz się tą kawą, a ja ci nie pomogę i będę stał nad tobą z uśmiechem na twarzy.- powiedziałem głosem złego.
-Coś chyba za dużo emocji jak na jedną noc, Kenduś, nie ładnie tak wyżywać się na innych.
-Nom zdecydowanie za dużo.- wyjąłem drobne z portfela i wrzuciłem do automatu.
-A tak swoją drogą to coś jednak jest między wami. Hyhyhy..- teraz to dowalił.
-Pocałowałem ją raz. Uciekła do Carlito. Pocałowałem ją po raz drugi. Wyznała mi miłość. Chyba ją kocham.- wypaliłem jak z procy.
-Wow Kendall nie zapędzaj się, ochłoń. To że się zauroczyłeś to nie znaczy, że ją kochasz.
-Powiedział Logan.
-Hej!
-Dobra, dobra, a ten jak tam u Nat oprócz tego, że śpi?
-No trochę pogadaliśmy no i tyle, poszła w kimę.
-Czekaj, a ładna jest?- spytałem tak z czystej ciekawości.
-Wiesz… Mega laska.- cały Logie.
-Idź do tej swojej „mega laski’’ ja kupię drugą kawę.-  powiedziałem i ten poszedł w swoją stronę.


Otworzyłam oczy i ku mojemu rozczarowaniu wciąż byłam w szpitalu.
Czułam się nieświeżo, musiałam umyć zęby, ale nie mogłam się stąd ruszać.
-Co do poprzedniego dnia to jak na razie jeszcze się nie otrząsnęłam.- powiedziałam gdy do sali wszedł Kendall. Uśmiechnął się i usiadł na krześle.- Nie musisz tu być.- powiedziałam.
-Ale chcę.- domyśliłam się.- Wiesz.- zaczęliśmy oboje.
-Ty pierwszy.- ustąpiłam.
-Nie, ty pierwsza.
-Ej nie kłóć się z poszkodowaną!- zaczęłam się droczyć.
-Dobrze, dobrze... To... wiesz...widziałem jak zareagowałaś na to jak pielęgniarka powiedziała o tym ubezwłasnowolnieniu.
-Bo wiesz to taka historia...
-Ale nie przerywaj, chciałem żebyś mówiła to ty dałaś mi pierwszeństwo więc poczekaj.
Ja cię bardzo lubię, a nawet bardziej niż bardzo.. W sumie to prawie się nie znamy i dlatego sądzę, że nie musisz mi od razu mówić o co z tym chodzi, to twoja sprawa jak będziesz gotowa to powiesz.- zrobiłam się czerwona. Ale wiedziałam co miałam zrobić.- Możesz już mówić.- powiedział.
-Tak więc, to bardzo kusząca propozycja, ale wiem, że jak teraz tego nie powiem to nie powiem tego nigdy.- kiwnął głową.- Kiedy miałam 5 lat, zostałam porwana, nie dla okupu, chociaż jestem z bogatej rodziny. Porwał mnie dlatego, bo akurat napatoczyłam się na ulicy. Mieszkał trzy ulice dalej, były urodziny żony mojego taty, ale mnie to nie interesowało więc sobie poszłam. Podjechał samochodem, zapytał się czy lubię małe pieski, gdy potwierdziłam, poprosił mnie o pomoc w szukaniu jednego szczeniaczka, który mu uciekł, byłam naiwna i wsiadłam do auta. W swoim mieszkaniu przetrzymywał mnie osiem dni, w tym czasie wyżywał się nade mną psychicznie i fizycznie, zgwałcił mnie. Raz. Ale zawsze to będę pamiętać.
Po ośmiu dniach tak po prostu mnie wypuścił i kazał nikomu nie mówić co mi robił i gdzie byłam, bo inaczej znowu to powtórzy. Od tamtej pory nie wypowiedziałam ani jednego słowa, nawet literki...
Rodzice zabrali mnie do psychiatry, oczywiście policja tak szukała tego faceta, że nigdy go nie znalazła.
Po dwóch latach terapii, zmienili mi psychiatrę, który na prywatnych sesjach zaczął się do mnie przystawiać.
Miałam wtedy 7 lat i nadal cieżko przeżywałam tamtą sytuację, kiedy włożył mi rękę pod spódniczkę, sięgnęłam po nożyczki i wbiłam mu je w szyję. Ja nie chciałam go zabić, ja tylko się broniłam.- zaczęłam płakać, wspomnienia na nowo powróciły.- Zamknęli mnie w psychiatryku, wyszłam dopiero po dwóch latach, potem wróciłam tam, ale na krócej. Według orzeczenia Sądu zostały mi odebrane wszelkie prawa do wolnego życia w społeczeństwie, ubezwłasnowolnienie na czas nieokreślony, do odwołania.
Kiedy Natalie się do nas przeprowadziła, wszystko się zmieniło, zaczęłam mówić dopiero w wieku 14 lat.
Teraz wiesz, dlaczego wszyscy się tak nade mną trzęsą, po prostu się o mnie boją i chcą mnie uszczęśliwić za każdą cenę.- rozpłakałam się na amen. Spodziewałam się po Kendallu mocnego przytulasa, ale on po prostu wstał i wyszedł, nie wrócił do końca dnia. Wieczorem przyjechała mama.
-Tu masz świeże owoce, twoje ulubione brzoskwinie i jabłka. Przyniosłam ci też wodę, tą którą najbardziej lubisz, oh kochanie jak się cieszę, że nic ci nie jest.- powiedziała i pocałowała mnie w czoło.
-Kendall przy mnie siedział cały czas.- oznajmiłam.
-Że kto?- spytała
-Kendall Schmidt, wtedy na scenie, przerwałaś nam. Dostałam za to szlaban.
-Ah on.. Tak, tak. Natalie mi mówiła, rozmawiałam już z nią, czuje się lepiej, tylko ten gips, no ale dobrze, że to tylko gips.
-Mamo ja mu powiedziałam.- szepnęłam.
-Nie rozumiem.
-Powiedziałam mu o TYM.
-Boże, Lilly, dlaczego? Przecież wiesz, jak przeżywasz każde wspomnienie.
-Chcę cię prosić o złożenie wniosku o zniesieniu ubezwłasnowolnienia.
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo nie.- i wyszła...
*****************************************************
Dzięki za uwagę, sory, że tak krótko, ale jest jeszcze Versatile Blogger więc..
Pamiętaj CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!


THE VERSATILE BLOGGER:
Zostałam nominowana do "The Versatile Blogger przez":

* Mishiranu Hito

* Vivienne Maslow

* Daash :**

Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki:)

ZASADY:

1. Musisz podziękować bloggerowi, który cię nominował
2. Pokazać nagrodę na swoim blogu
3. Ujawnić siedem faktów o sobie
4. Nominować 15 blogów, które według ciebie na to zasługują
5. Poinformuj o tym autorów:)

NAGRODA:


FAKTY:

1. Mam najmniejszy nr buta w klasie (35)
2. Jestem najniższa w klasie (162)
3. Jak zacznę gadać to nie kończę:)
4. Jestem dupa z matmy
5. Kocham historię
6. Ubóstwiam mój telefonik (HTC sence mini , czy coś takiego)
7. Według mojej oceny James Maslow to ideał faceta, ale to Kendall podbił moją pikawę:)

NOMINACJE:
10. ~Justme
13. sabgli
15. Alex




sobota, 30 marca 2013

Rozdział 9


Z pkt. Widzenia Kendalla:

 Wybiegłem z domu i podbiegłem do samochodu. Zbierało mi się na płacz. Jechałem w stronę mieszkania Lilly,  nie musiałem długo szukać miejsca wypadku wystarczyło tylko jechać za policją i ambulansami. Na miejscu przeżyłem szok i łudziłem się nadzieją, że to może nie jest auto dziewczyn. Wysiadłem i pobiegłem w stronę rozbitego samochodu.

 -Natalie!!!- krzyknęłam kiedy było już po najgorszym. Moja siostra się nie odezwała. Zaczęłam płakać, tylko to mogłam zrobić. Próbowałam się poruszyć, ale nie mogłam, byłam przygnieciona ciężarem auta Nat. Czułam, że zesikałam się w majtki i zryczałam się jeszcze bardziej. Natalie nie odpowiadała na moje wołanie, praktycznie czułam się jakbym była sama. Zabiję tego cholernego kierowcę, który w nas wjechał jak tylko się z tego wszystkiego wykaraskam to mu przywalę, chyba, że nie przeżył tego wypadku, co jakoś wcale mnie nie zasmuciło. Usłyszałam syreny ambulansu lub policji, bałam się, że przyjadą za późno i nie pomogą Natalie. Syreny ucichły, słyszałam otwieranie i zamykanie drzwi od samochodu oraz podniesione głosy ludzi przechodnich, których uspakajali prawdopodobnie władze.                                                               
 –Ale ja muszę!- usłyszałam znajomy, zdenerwowany głos i od razu mój świat zwolnił. Kendall przyjechał, martwił się, chciał pomóc, ale mu nie pozwalano. Zwały. Bałam się jak diabli, ale świadomość tego, że mój ukochany był blisko napawała we mnie radość. Po chwili usłyszałam dźwięk rozcinanego metalu i zapach siarki. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że jestem w domu i leżę na łóżku, że i ja i Natalie jesteśmy bezpieczne. W pewnym momencie poczułam lekki wietrzyk na głowie. Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz jakiegoś faceta ze straży pożarnej, chyba nigdy nie cieszyłam się tak na czyiś widok. Strażak odgarnął mi włosy z twarzy i sprawdził tętno. 
–Jest przytomna!- krzyknął i zaczął mnie wyjmować ze zdezelowanego auta.                            
 –Natalie.- szepnęłam.- Co z nią?- spytałam cicho strażaka.                     
–Jest w drodze do szpitala.- odpowiedział mi. Oparłam się o jego tors i czekałam, aż położą mnie na noszach. Bałam się o Nat, tak bardzo się bałam, że ją stracę, dlaczego ja przynoszę takiego pecha?! 

 hyZ pkt. Widzenia Kendalla:

-Lilly!- zawołałem gdy została wyciągnięta z auta. Głowę miała całą czerwoną, a ubranie podarte i brudnie, jej twarz chociaż cała w pocie, krwi i brudzie to była najpiękniejsza na świecie, spojrzała się na mnie i lekko się uśmiechnęła gdy położyli ją na noszach. Podbiegłem i nachyliłem się nad nią.
–Boże, Lilly jak ty wyglądasz.- pacan. Po co to powiedziałem, kto w takiej chwili przejmuje się swoim wyglądem, do cholery?!
-A pan to kto?- spytał policjant, na którego nawet nie spojrzałem.
Właśnie kim ja dla niej byłem? Naprawdę nie wiedziałem co miałem powiedzieć.
Lilly złapała mnie za kawałek mojej bluzki.
-To mój chłopak.- powiedziała cicho, a mi aż serce podskoczyło.
-Chce pan jechać z nią, karetką czy dojechać własnym samochodem?- spytał znudzony.
-Karetką.- odpowiedzieliśmy razem z Lilly.
Okryli ją folią termiczną i wsadzili do karetki.
Jechaliśmy na sygnale co bardzo wkurzało Lil. Cały czas trzymałem ją za rękę, cieszyłem się, że jest przytomna, tyle szczęścia za to nie miała jej kuzynka, która jest w stanie krytycznym i pewnie właśnie walczą o jej życie, ale nie mogłem tego powiedzieć Lilly, nie chciałem by się denerwowała, nie teraz.

 Z pkt. Widzenia Logana:

 Spałem sobie spokojnie gdy nagle zadzwonił telefon. Nie miałem pojęcia dlaczego nie wyłączyłem dźwięku na noc, ale cóż nikt mi nie kazał też go włączać. Wziąłem telefon i ze zmrużonymi oczami popatrzyłem na ekran, na którym było wyświetlone „Kendall dzwoni” z tym jego śmiechowym zdjęciem w tle. Zignorowałem i odłożyłem telefon na bok po czym wróciłem do mojego poprzedniego zajęcia. Ale telefon zadzwonił po raz drugi przez co byłem mocno zirytowany, ale postanowiłem odebrać.
-Czego Kendizzzzle jestem trochę, bardzo, zajęty spaniem.
-Logan, Lilly miała wypadek, to znaczy ona i Natalie, wjechał w nie jakiś czub, właśnie jadę z nią w karetce, Nat już jest na miejscu. Ale nie jest z nią dobrze.- to ostatnie dodał szepcząc.
Trochę mi się w głowie zakręciło. Kendall podał mi adres szpitala i po chwili, ubrany wybiegłem z domu wsiadając do samochodu i kierując się do szpitala.


Kiedy już byliśmy na miejscu, w Sali zabiegowej zszyli mi rany i zrobili prześwietlenie. Okazało się, że mam złamane cztery żebra z czego z całości trzy pokruszone, lekkie wstrząśnienie mózgu i skręconą kostkę u lewej nogi. Wow to i tak mało w porównaniu z tym czego się spodziewałam. Kiedy już leżałam na Sali Kendall przyszedł do mnie i usiadł na krześle obok.
-Jak się czujesz?- spytał.
-O dziwo nie najgorzej, a ty?
-Trochę zmęczony tymi emocjami, ale powoli mi przechodzi.
-Idź do domu i się połóż.- powiedziałam i się skrzywiłam się, bo gips wżynał mi się w brzuch.
-Nie ma mowy, zostaję tu, zaraz przyjedzie Logan.- to było słodkie, ale nie pozwolę by prze ze mnie zarywał noc.
-Idź, słyszysz?
-Nie.- droczył się ze mną po czym odebrał telefon i wytłumaczył Loganowi gdzie dokładnie się znajdujemy.- Powiedziałaś, że musisz mi coś powiedzieć, zanim no wiesz n co się stało.- zrobiło mi się gorąco, ale przecież musiałam to powiedzieć.
-Kiedy mnie pocałowałeś,  to może się wydawać głupie, ale zrozumiałam, że jestem w tobie zakochana.- powiedziałam szybko. Blondyn uśmiechnął się po czym nachylił się nade mną i cmoknął mnie w usta. Zarumieniłam się. Kiedy to zobaczył uśmiechnął się jeszcze bardziej.
-Nie wydaję mi się to głupie, tak naprawdę to poczułem ulgę, bo czuję to samo.
Teraz to byłam już cała czerwona. Zaśmiałam się nerwowo.
-Cześć gołąbeczki.- przywitał się Logan.- Hej Lilly jak się czujesz?
-Dlaczego wszyscy mnie o to pytają?- brunet się zaśmiał.
-No nie wiem, może dlatego, bo jesteś po wypadku?- spytał ironicznie.- A tak na serio?
-A tak na serio to bardzo dobrze.- odpowiedziałam.
-A Natalie?- spytał.
I wtedy do mnie dotarło to, że o niej zapomniałam i nawet nie wiedziałam co się z nią dzieje.
Zrobiło mi się duszno i zaczęłam odczuwać ból w żebrach.
-Nie wiem, nie widziałam jej, nie mogę się stąd ruszać.- powiedziałam prawie płacząc, kiedy weszła pielęgniarka.
-Nie za dużo was tu?- spytała patrząc na chłopców.
-Co z moją siostrą, leży na szóstce.- spytałam pośpiesznie.
-A ona, właśnie jest po operacji, kilka złamań, jedno otwarte, wstrząśnienie mózgu, ale będzie żyła, a i już jest przytomna.- kamień spadł mi z serca, ale nadal byłam przerażona.
-Mogę do niej pójść?- spytałam.
-Absolutnie nie, moja droga, ty musisz leżeć, twoja mama jest w drodze do szpitala, będzie na miejscu za kilka godzin.
-A tata?- spytałam
-Twoja mama powiedziała by go na razie nie powiadamiać.
-Że co przecież ma prawo wiedzieć, no z jakiej paki kurczę, ona nie ma prawa pani mówić co macie ze mną robić i co ja mam robić.- zezłościłam się.
-Przykro mi, ale może, widnieje na akcie ubezwłasnowolnienia i jest twoim prawnym opiekunem.- zrobiło mi się gorąco, dlaczego ona to powiedziała? Pielęgniara wyszła, a ja popatrzyłam na Kendalla.
-Ubezwłasnowolnienie?- spytał.
-Mogę ci to wytłumaczyć później?- byłam na skraju rozpaczy.
Kiwnął głową.
-Mógłby któryś z was pójść do Natalie, nie chcę by siedziała tam sama.- powiedziałam.
-Ja pójdę,- zdeklarował się Logan, po czym wyszedł.

 
Z pkt widzenia Logana:

 Wyszedłem z Sali zostawiając tych dwoje samych i nie byłem pewien czy to był dobry pomysł.
Wszedłem do szóstki i zobaczyłem brunetkę całą w bandażach i w gipsie.
Kiedy mnie zobaczyła zachłystnęła się powietrzem. Rozbawiło mnie to. Mimo tego, że jej twarz była spuchnięta i obandażowana była całkiem przystojna.
-Tak to ja, słynny Logan Henderson zbawiciel świata i uciśnionych dziewic.- po kiego gnata ja to powiedziałem, no ja się pytam.
-A co ty tutaj robisz?- spytała cicho lekko zachrypniętym głosem.
-Lilly mnie tu wysłała.- odpowiedziałem z wielkim bananem na twarzy.
-I jak ona się czuje?
-Nieźle, Kendall przy niej siedzi, i to pewnie dlatego.
-Ona go lubi.- przyznała.
-No wiesz trudno tego nie zauważyć. On ją też.- dodałem.
-No wiesz trudno tego nie zauważyć.- przedrzeźniła mnie.
-Bardzo śmieszne, hehehe..- usiadłem na krześle obok.-A teraz gadaj jak ty się czujesz.
-Bywało lepiej, ale i tak najbardziej wnerwiającą rzeczą jest ten cholerny gips.- znowu się zaśmiałem.
Coś mi się wydaję, że zostanę tu na noc.- pomyślałem..
__________________________________________________________________________

Dobra to już dziewiąty, wiecie co nawet mi się podoba prawdę mówiąc:)
Ten rozdział dedykuję najfajniejszej dziewczynie na świecie i mojej najlepszej przyjaciółce bez której tego rozdziału by nie było. Nie będę mówiła kim ona jest i tak wszyscy to wiedzą..
A tak na marginesie to jest osoba, która popełniła wielki błąd i ta osoba wi o kim pisze, mam żal do niej z to jak skrzywdziła drugą osobę i na prawdę nie jestem agresywna, ale jak ją spodkam to przywalę bez większego namysłu:)
Buziaki;*
~Lil

środa, 20 marca 2013

Rozdział 8

Na wstępie wielkie SORRY za tak długi czas oczekiwania, ale miałam szlaban i wchodziłam na neta tylko na informatyce, a tam komputery są do bani. Ale no cóż jestem i zapraszam na 8 rozdział :)
-----------------------------------------------------------------------------------------
(...)Pobiegł w ciemną uliczkę i mnie puścił.
-Co ty sobie myślisz, że możesz tak po prostu sobie mnie...
I BUM.
Poczułam to, poczułam wybuch tam głęboko w środku mnie. Kendall całował mnie niepewnie i powoli, a ja nie wiedziałam czy mu się poddać, czy odsunąć się.
Ku mojemu zdziwieniu wybrałam to drugie.
-Co ty wyprawiasz?!- krzyknęłam wydostając się z jego objęcia.
-Nie wiem, po prostu kiedy zobaczyłem cię tam z Carlosem jak się całujecie, zrobiłem się zazdrosny.
Przepraszam nie chciałem cię urazić, chcesz to odwiozę cię do domu.- powiedział ze smutkiem.
-Nie ma takiej potrzeby, ja to zrobię.- usłyszałam za sobą głos Carlosa.
Odwróciłam się. Trzymał mój sweter i patrzył na mnie błagalnym tonem.
Odwróciłam się do Kendalla.
-Sorry Kendall, Carlos mnie odwiezie.- powiedziałam cicho.
Blondyn westchnął i zacisnął zęby.
Wzięłam od Carlosa sweter i poszłam za nim do auta mamy.

z pkt. widzenia Kendalla:
Kiedy odeszli stałem tam jeszcze kilka minut podpierając się o ścianę.
Wolała Carlosa, to było jasne, nie wiedziałem co ja sobie wyobrażałem, że nagle rzuci mi się w ramiona i powie, że mnie kocha?!
Na pewno nie?
Byłem zawiedziony. Dopiero po jakimś czasie przypomniałem sobie o moich trzech kumplach czekających na mnie pod kinem. Dołączyłem do nich cicho.
Kiedy weszliśmy do auta oparłem się głową o szybę i próbowałem powstrzymać łzy.
-Co to za akcja?- spytał Dustin, a Logan uderzył go w ramię.
-Nic, po prostu się przeliczyłem i tyle.- powiedziałem.
Nie odezwali się już, po prostu patrzyli przed siebie.
Będę potrzebował dłuuuuugieeeeeej kąpieli.

z pkt. widzenia Logana:
Żal mi było Kendalla, ale wiedziałem, że na razie żadne pocieszenia go... nie pocieszą.
Kiedy będzie potrzebował porozmawiać, to po prostu poprosi.
Od razu wiedziałem co czuje do tej dziewczyny, Kendall jest jak otwarta księga wszystko po nim widać.

Całą drogę przesiedzieliśmy cicho, Carlos raz tam zagadnął o filmie, ale więcej się nie odważył.
Wjechał do garażu i zaparkował samochód.
Oparł ręce o kierownicę i głośno westchnął.
-Dzięki Carlos za to, że mnie wyciągnąłeś do tego kina ostatnim razem byłam tam jakiś rok temu.- uśmiechnęłam się nieswojo. Chłopak od razu się rozpromienił.
Był taki uroczy jak się uśmiechał, poczochrałam go po włosach.
-Ej, bo zepsujesz fryzurę..- zażartował.
Jego twarz znowu zaczęła przybliżać się do mojej.
Zakryłam mu usta dłonią.
-Słuchaj Carlos, bardzo cię lubię..

z pkt. widzenia Carlosa:
Nie, nie, nie, nie, nie!!!! Chciało mi się płakać.
-Ale Kendalla lubisz bardziej.- stwierdziłem.
-Kiedy mnie pocałował poczułam wybuch w środku, po prostu.. No nie wiem jak to wytłumaczyć.
Przepraszam cię, Carlos, głupio wyszło. Było miło, nawet bardzo i zapewne znajdziesz dziewczynę, która nie jest taką egoistką jak ja.- myślałem, że spłonę ze wstydu, byłem głupi.
Zrobiłem kamienną minę, wyszedłem z samochodu zatrzaskując za sobą drzwi.
Pierwszy raz dziewczyna spławiła mnie w taki sposób, zazwyczaj dziewczyny po prostu kończą nie tłumaczą się, ale ona zapewne nie była zbyt doświadczona w takich sprawach.

Po prostu wyszedł. No i zatrzasnął drzwi.
Miałam wyrzuty sumienia, złamałam dwa serca w jeden wieczór.
Porażka.
Było późno, bardzo późno.
Zaczął padać deszcz, który po chwili zamienił się w ulewę.
Szłam na piechotę do Natalie, zaczęłam płakać, nikogo nie było w okolicy to mogłam sobie spokojnie szlochać. Chciałam się teraz przytulić do Nat, było mi smutno.

z pkt. widzenia Natalie:
Spałam sobie spokojnie, śniąc nie mam pojęcia o czym, gdy nagle w domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Myślałam, że dostanę cholery, byłam mega zła i nie miałam zamiaru schodzić na dół i otwierać tych zakichanych drzwi.
Ale dzwonek dzwonił i dzwonił i dzwonił...
W końcu zeszłam na dół, była burza i strasznie padało.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Lilly, całą przemoczoną i zziębniętą.
-Boże Lilly co ty tu robisz?!- krzyknęłam wprowadzając ją do środka.
Płakała.
Pobiegłam po koc i ją przykryłam.
-Lilly, powiedz co się stało! Boże tylko nie mów, że ten latynos coś ci zrobił!
-Nie Natalie, to ja, to moja wina.
Usiadłyśmy na kanapie.
-Powiesz w końcu?- spytałam spokojnie.
-Kiedy byłam w kinie z Carlosem, on mnie pocałował..- przerwała chlipnięciem.-..no i Kendall to zobaczył i zabrał mnie z tamtąd i też pocałował, ale tym razem ja poczułam to, poczułam wybuch. Ale i tak się od niego odsunęłam i poszłam do Carlosa, on mnie odwiózł i znowu chciał mnie pocałować tyle, że ja mu powiedziała, że ja do niego nic nie czuję, a on wyszedł z auta i trzasnął drzwiami.- rozpłakała się na maksa.
Ona nigdy nie płacze, oczywiście tylko przy mnie, uważa, że płacz to oznaka słabości, ale się myli.
-Oh kochanie, nie masz powodu do płaczu.- nie umiem pocieszać ludzi.
-A właśnie, że mam złamałam serca i Kendallowi i Carlosowi.
-Co do Carlosa to nie twoja wina, że nic do niego nie czujesz, a Kendall, jak mi wiadomo, sprawił, że jednak coś poczułaś.- spojrzała się na mnie.
-Ja go kocham. Kocham Kendalla, Boże ja go kocham.- nareszcie się uśmiechnęła.
-To na co czekasz, musisz mu powiedzieć, zadzwoń do niego.
-To nie jest rozmowa na telefon, błagam Nat zawieź mnie do niego.
Zgodziłam się.

Po chwili siedziałyśmy w samochodzie Natalie.
Nie wierzyłam w to co czuję, w sumie to pierwszy raz poczułam coś takiego do chłopaka.
Chciałam go zobaczyć i mu to powiedzieć.
Nie mogłam już wytrzymać i wybrałam jego numer.

z pkt. widzenia Kendalla:
Leżałem spokojnie na łóżku, kiedy telefon zaczął wibrować.
Spojrzałem na wyświetlacz.
"Lilly dzwoni"
Aż podskoczyłem, kiedy zobaczyłem kto dzwoni.
Od razu odebrałem telefon.
-Halo, Lilly?- jasne, że ona, a kto niby?
-Tak, Kednall, bardzo będziesz zły jak zaraz do ciebie przyjadę?- powiedziała.
Zatkało mnie, było po pierwszej w nocy, a ona chce do mnie przyjechać.
-O tej porze?- spytałem.
-Wiesz w sumie mogłabym jutro, ale tak się składa, że właśnie jadę, Natalie mnie podwozi.
-W takim razie, okej przyjeżdżaj.- powiedziałem.
-Cieszę się, po prostu muszę ci coś powiedzieć, bo to nie jest rozmowa na... Boże Nat skręcaj!!!!
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!- usłyszałem krzyki i rozmowa się przerwała.
Wypuściłem telefon z ręki wsłuchując się w jego głuche tąpnięcie o podłogę.
Zamarłem w bezruchu..
--------------------------------------------------------------------------------------

WooHoo! Napisałam:)
Mam nadzieję, że się podobało, mi jakoś szczególnie nie bo nie miałam jakoś tak weny.
W ogóle dziwię się, że ktoś to czyta, ale się cieszę.
Mało osób komentuje moje posty, ale i tak jestem szczęśliwa, że ktokolwiek je pisze
Kocham was, nawet bardzo, buziaki;*

poniedziałek, 11 marca 2013

Jednorazówka 2/2



**
Po wylądowaniu, wsiadłam w taksówkę i podałam kierowcy karteczkę z adresem hotelu, 
w którym miałam zarezerwowane miejsce. 
Na miejscu, kierowca pomógł mi z bagażami, podziękowałam i dałam sowity napiwek. Przywitały mnie sztucznie uśmiechnięte osoby nauczone włazić gościom w tyłki.
W drodze do pokoju, jedna z pracownic, której wyraźnie powiedziałam, że poradzę sobie z dojściem do pokoju, odprowadziła mnie pod same drzwi przypominając z pięćdziesiąt razy, że jak będę czegoś potrzebowała mam dzwonić.
Pokój był normalny, łóżko jedno osobowe, telewizor naścienny ileś tam calowy, podręczna mini kuchnia z mini lodówką i mini zamrażalką i barek.
Uuuuu, o tym tata chyba nie wiedział, mam nadzieję.
Poszłam do łazienki i ucieszyłam się gdy zobaczyłam wannę, nie zbyt lubię prysznice.
Dokładne rozpakowanie i poukładanie rzeczy tam gdzie leżeć powinny zajęło mi godzinę z kawałkiem, postanowiłam, że przed pójściem na zakupy jednak się odświeżę.
Miło było się wypluskać w ciepłej wodzie.Ubrałam się, spakowałam w torbę
najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam.
Po kilku godzinach byłam z powrotem tyle, że z wieloma torbami.
Wyrzuciłam wszystko na podłogę i zaczęłam się gapić.
Nie chciałam szastać forsą na nowe ciuchy, bo przecież i tak furę swoich przywiozłam, więc nie było po co. Do koncertu zostało mi 6 godzin, wow nieźle.
Szybko umyłam się po raz drugi, ogoliłam nogi i wydepilowałam pachy.
Założyłam hotelowy szlafrok i zabrałam się za włosy.
Zajęło mi to półtora godziny, ale za to jaki efekt.
Szybko ubrałam się w mój strój na koncert.

*
Byłam na miejscu.
Ludzi był ogrom, ale ja miałam zajęte miejsce.
Podałam bilet i weszłam.
Byłam przy samej scenie.-Nie, Emily, uspokój się! Nie możesz zachowywać się jak dziecko, udawaj, że oglądasz to w tv.- mówiłam do siebie.
Czekałam tylko pół godziny. Chłopcy wyszli, byli tacy cudowni, myślałam, że umrę ze szczęścia.
Na początek zaśpiewali Time Of Our Live, Stuck, All Over Again. Przerwa.
I Elevate, Till I Forget About You, Invisible. Przerwa.
Worldwide, If I Ruled The World, You' re not Alone
-Dzięki wam za ten cudowny wieczór!- odezwał się Kendall.
-A teraz tak na koniec..-zaczął Logan, ale przerwało mu buczenie fanów.
-No niestety, nam też jest przykro.- wtrącił James.
-Tak na koniec chcielibyśmy zaśpiewać Music Sounds Better With U i zadedykować ten utwór wam, bo bez was nie było by nas, kochamy was..- dokończył Logan.
-Jesteście najlepsi!- krzyknął Carlos.
..Better with you..Better with you, yeah...
Zaczęli śpiewać, byli tak blisko, na wyciągnięcie ręki.
Nagle to Carlos wyciągnął do mnie dłoń i krzyknął bym wskoczyła na scenę.
Zamarłam, ale wykonałam polecenie.
Kiedy znalazłam się na scenie zrobiło mi się słabo, tysiące ludzi gapiło się na mnie, a ja stałam i miałam szeroko otwarte oczy.
-Śpiewaj!- rzucił do mnie Kendall.
Musiałam się wyłączyć, bo nie kojarzyłam nawet w jakim są momencie, ale włączyłam się i zaczęłam tańczyć.
-Tak jak w domu przed telewizorem razem z Ley.- powtarzałam.
Było cudownie kiedy śpiewali the music sounds better with you i wskazywali wtedy na mnie.
Czułam się pięknie.
Kiedy skończyliśmy, złapali mnie za ręce i jednocześnie się ukłoniliśmy, potem wszyscy po kolei mnie przytulili. Myślałam, że zemdleję.
Poszli za scenę, a ja ustawiłam się w kolejce za kulisy.
Kiedy wreszcie jakieś dwie ,(tak na oko trzynastolatki), odeszły czas był na mnie.
-No hej, to nasza gwiazda!- rzucił Logan, a ja zalałam się rumieńcem.
-Jak koncert podobało się?- spytał Kendall.
-Jeszcze pytasz?! Było genialnie, normalnie prawie tak samo jak przed telewizorem tyle, że wszystko większe i nie ma telewizora.- ta normalnie zawsze marzyłam by coś takiego przy nich powiedzieć.
Zaczęli się śmiać.
-A ty sama?- zapytał mnie James.
-Nom, to znaczy tak przyleciałam tu z Londynu, niestety sama, bo nie miałam z kim. -podszedł do nas jakiś gościu i zapytał czy chcę fotkę z BTR.
Podałam mu aparat i ustawiłam się między chłopakami. 
Wszyscy jak tylko to było możliwe, byli do mnie przytuleni, a ja byłam w niebie.
Dostałam ich autografy na ich fotkach.
-Dzięki jesteście świetni.- przyznałam.
Uśmiechnęli się ślicznie i po raz kolejny mnie uściskali. 
Kiedy wychodziłam potknęłam się o próg, ależ ja jestem zakręcona.
Poszłam na piechotę, musiałam odetchnąć, czułam, że zaraz odlecę.
Chciałam sprawdzić, która godzina, ale nie miałam.. torebki?! 
Jakim, kurna, cudem?!
No to super, nawet nie wiem gdzie ją zostawiłam, miałam tam portfel, aparat, telefon, zdjęcia z autografami BTR i kosmetyki..
No i.. Klucz automatyczny do pokoju w hotelu..
O nie!
Usiadłam załamana pod hotelem na schodach.
Najbardziej szkoda było mi aparatu, bo tam miałam zdjęcie z chłopakami.
Pod hotel podjechała taksówka, a z niej wysiadł..
Kendall?!
Co on tu..a moja torebka...
Wstałam i podbiegłam do niego.
-Zgubiłaś torebkę.- powiedział machając mi nią przed oczami.
-O Boże dzięki, nie wiem co bym zrobiła, miałam tam klucz od pokoju.- powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję, ale szybko odskoczyłam przytłoczona tym nadmiarem emocji.
Blondyn złapał się za kark.
-Nie ma sprawy, miło cię było poznać, Emily.
-Nawzajem.- powiedziałam tylko.
Odwrócił się i zmierzał ku taksówce, to była moja ostatnia szansa.
-Czekaj!- krzyknęłam za nim.
Odwrócił się do mnie, a ja podbiegłam parę kroków.
-Coś się stało?- spytał.
Wzięłam głęboki wdech i pocałowałam go. Byłam pewna, że mnie odepchnie, ale on mnie objął i się włączył.
Nie wiem ile tak staliśmy i się mizialiśmy, ale miałam to gdzieś.
W końcu odsunęliśmy się od siebie.
Byłam czerwona, on też, uśmiechnął się, cmoknął mnie w policzek i wsiadł do auta.
Stałam tam jeszcze z dziesięć minut, a potem poszłam wykończona do pokoju.
Otworzyłam torebkę i wyjęłam telefon.
Oczywiście 6 nieodebranych połączeń od mamy, 3 od taty, 2 od babci,
13 wiadomości od mamy i jedna od numer nieznany. Otworzyłam to ostatnie i przeczytałam.
"Pozwoliłem sobie wziąć twój numer, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy, jak coś to jestem pod telefonem.- Kendall Schmidt."- przeczytałam to jeszcze ze trzydzieści razy, uśmiechnęłam się i zaczęłam skakać po łóżku. Idiotka. Ale mam to gdzieś!

***************************************************************************
Uf napisałam, sory, że czekaliście, ale miałam szlaban, no niestety:(
Chciałam tylko powiedzieć, że cieszę się, że was mam i te jednorazówkę dedykuję wam wszystkim, za to, że chcecie czytać te moje wypociny, jesteście najlepsze, kocham was! Pamiętaj:
CZYTASZ TO KOMENTUJESZ!!!

wtorek, 5 marca 2013

Jednorazówka 2 (dwuczęściowa)


Część 1/2
***************************************************************************
-Emily, choć tu szybko.- zawołała mnie moja młodsza siostrzyczka.
-Co jest Ley?- spytałam wchodząc do jej pokoju.
-Leci Windows Down na MTV!- krzyknęła skacząc w rytm muzyki.
Uśmiechnęłam się i przyłączyłam do szaleństwa.
Tak Big Time Rush, mój ulubiony zespół, świetna muza, piękne głosy, fajne chłopaki no i Kendall Schmidt.
Kendall Schmidt. Kendall Schmidt. Kendall Schmidt. Kendall Schmidt.- rozmarzyłam się.
On jest taki sexy nigdy nie widziałam fajniejszego chłopaka, ale on w życiu by nawet na mnie nie spojrzał, jestem ZWYKŁA, moja zwykłość mnie dobija. Poza tym mam 19 lat, a on jest starszy no i na planie serialu i teledyskach są ładniejsze dziewczyny ode mnie.

Wieczorem kiedy Ley już spała mama powiedziała bym przyszła do niej do pokoju.
-No mamo o co chodzi?- spytałam stojąc w drzwiach.
-Choć tu, kochanie.- powiedziała i rękoma pokazywała bym do niej podeszła.
Zamknęłam drzwi i położyłam się przy mamie.
-Cieszysz się, że już niedługo wakacje?- spytała.
-No ba, co to za pytanie?- zaczęłam się śmiać.
-Przysłali mi twoje świadectwo ze szkoły, od dołu do góry same piątki i szóstki, a zachowanie wzorowe, jestem z ciebie bardzo dumna, wiesz kotek?- Wow wiedziałam o tym, ale fajnie było to usłyszeć od niej.
-Kiedy przyszło?
-Jakiś tydzień temu, zaczekałam z tym bo chciałam ci kupić coś specjalnego z tej okazji. Nigdy nie zgadniesz co to jest.- powiedziała podekscytowana.
-Nie lubię zgadywanek, więc dawaj.
Wyciągnęła z szafki nocnej płaską różową kopertę perfumowaną.
Spojrzałam się na nią niepewnie.
Otworzyłam kopertę i wyjęłam zawartość. Były to dwa bilety do L.A. i bilet, z wejściówką za kulisy, na koncert Big Time Rush. Myślałam, że umrę ze szczęścia.
Rzuciłam się na nią z podziękowaniami.
-Ale to nie wszystko.- co? nie wszystko?! Co kurde może Dżin wyskoczy z szafy?
Podała mi drugą kopertę tym razem złotą. Otworzyłam i wyrzuciłam zawartość na łóżko.
-OMG! Mamo oszalałaś?!
-Myślałam, że się ucieszysz?
-No przecież, że się cieszę, ale...no ile tu tego jest?
-Równo 2000$ tata się trochę dołożył, postanowiliśmy, że jesteś na tyle duża by mieć własną kartę debetową.
-Dziękuję.- powiedziałam po raz milionowy i znowu się do niej przytuliłam.

Minął tydzień zostało mi tylko kilka godzin do wylotu samolotu.
Byłam spakowana w trzy walizki, sprawdziłam czy w bagażu podręcznym miałam telefon, portfel, a w nim 500$ od babci, paszport, chusteczki no i aparat.
Tata pomógł mi znieść bagaże i wsadzić do auta. Wpakowaliśmy się w jego auto, ja, mama, on i Ley.
Normalnie czułam jak woła mnie lotnisko, już chciałam siedzieć w samolocie i planować miesiąc w Stanach.
Kiedy nikt nie widział pomachałam mojemu kochanemu zegarowi, Big Ben to najpiękniejszy obiekt na świecie, który zwiedziłam już milion razy.
Przeszłam przez wykrywacz, sprawdzili mi bagaże i spakowali do luku.
-Tylko uważaj na siebie.- powtórzyła po raz setny, mama.
-Będę, mamo, obiecuję.- przytuliłam ją mocno.
-Tylko nie podrywaj mi tam żadnych chłopaków, słonko.- pokiwał palcem tata.
-Nie mam zamiaru.- odpowiedziałam, krzyżując palce za plecami.
Kucnęłam nad pięcioletnią Ley i uściskałam ją.
-Kocham cię, Emi.- powiedziała.
-Ja ciebie też, słuchaj się rodziców, dobrze?- pokiwała główka.
Zanim dałam bilet, mama uściskiwała mnie jeszcze ze trzy razy.
W końcu usiadłam na swoim miejscu, byłam w pierwszej klasie, ponieważ tata uważa, że księżniczki takie jak ja powinny korzystać z takich luksusów.
Kiedy samolot ruszył powoli narastała we mnie panika, ale jak wzniósł się w powietrze to było już dobrze.
Jeszcze raz pomachałam tym razem całemu Londynowi, naciągnęłam opaskę na oczy i poszłam spać..
****************************************************************************

Dobra, jest. Niedługo dodam cz. 2 po prostu gdybym nie podzieliła tego wyszło by trochę sporo tekstu.
Ok komentujcie proszę, to dla mnie ważne i chcę zaprosić na nowego bloga, który prowadzi mój brat (Uknown Human But With a Big Heart), kocham was!

poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 7

Ok to ja tylko chcę na początek polecić blog takiej świetnej dziewczyny, także o BTR, ale jest naprawdę mega, super, ekstra i wgl!!! No więc wpadajcie na niego i piszcie komcie, bo serio warto (Natalie Schmidt)
Dobra ten rozdział dedykuję mojej kochanej BFF (Nat) mam nadzieję, że szybciutko wyjdzie z dołka i może coś napisze, kocham cię Natalie =} Życzę miłego czytania...

*********************************************************************************

-Yyyy... Tak jestem, czekaj, czekaj powtórz, bo nie jestem pewna czy się nie przesłyszałam.- powiedziałam do telefonu.
-Nie, nie przesłyszałaś się, to co mam z nim zrobić?- spytała moja kuzynka.
-Kurka, no nie wiem bardzo jest nie w porę byś go tu do mnie przyprowadziła?
-Lilly, jutro jest dla mnie bardzo ważny dzień, uwierz mi każdego dnia o każdej porze tylko nie dziś.
-Ok poradzę sobie sama, podaj mu mój adres i wytłumacz jak dojechać.

Z pkt. widzenia Carlosa:
-Ty naprawdę masz zamiar gdzieś z nim wyjść?- spytała dziewczyna.
Trochę było mi głupio, ale bardzo chciałem się spotkać z Lilly i sądząc po rozmowie z jej siostrą ona chyba też.
-Posłuchaj Lilly, nie mogę puścić cię samej, nawet gdy obok ciebie będzie ten chłopak.
Chwila ciszy, krzyk wydobywający się z telefonu, westchnienie Natalie.
-Dobra, ale jak będę miała przypał od twojej matki to ja nic nie wiem, uciekłaś z domu i mnie o tym nie powiadomiłaś, rozumiemy się?- na moich ustach ukazała się wielki banan.
Udało się, spotkam się z nią, z dziewczyną z moich marzeń, jupi:)
Dziewczyna rozłączyła się i odwróciła się przodem do mnie.
-Słuchaj, Carlos, Carlos tak?- kiwnęłem głową.- Tylko coś się jej stanie, a ja nie ręczę za siebie, będziesz wtedy musiał poszukać dobrego lekarza, albo domu pogrzebowego.- chciało mi się śmiać, ale rozumiałem, że Natalie martwi się o swoją siostrę.
-Obiecuję ci, nic się jej nie stanie. Po wszystkim odprowadzę ją do domu i wszystko będzie dobrze.- obiecałem. Dziewczyna wyjęła kartkę i zapisała na niej coś.
-To jej adres.- podała mi karteczkę.
-Dzięki, a może wiesz jakie kwiaty jej kupić?- spytałem.
-O to jest trudne, Lilly jest uczulona na większość kwiatów, ale możesz jej kupić na przykład Dahlie, to moje ulubione, ale Lilly też się bardzo podobają.- uśmiechnęła się.
-Logan też je lubi.- wypaliłem odruchowo.
Pożegnaliśmy się, ona weszła do kamienicy, a ja pognałem do auta.


Z pkt. widzenia Natalie:
O Bosz, ciekawe jak sobie z nim poradzi, przecież ona jest taka nieśmiała, pewnie nie będzie wiedziała co powiedzieć, cholerka to moja wina, nie powinnam podawać mu jej adresu.
USPOKÓJ SIĘ NAT!!!- krzyknęłam w myślach. Ona jest dorosła poradzi sobie ze wszystkim bez niczyjej pomocy, a ty teraz masz ważne zadanie do wykonania, bo jutro jest ważny dzień, więc pomyśl czasem o sobie i rób co masz robić!- głupi głos w mojej głowie miał rację, powinnam się przygotowywać do jutra, Lilly to mądra dziewczyna tylko nikt tego nie docenia.

NIE, NIE, NIE, NIE!!! Umrę, normalnie umrę. Spalę się ze wstydu, no przecież nawet nie wiem co mam mu powiedzieć, a w co się ubrać, dlaczego nie ma tu ze mną Nat.
Dobra spokój, nie denerwuj się.
Po chwili byłam już prawie całkiem spokojna, prawie. Pobiegłam do szafy i wybrałam jakieś rzeczy.
Przebrałam się, spakowałam do torebki potrzebne rzeczy, umyłam zęby i się uczesałam, chyba byłam gotowa. Bardzo się denerwowałam, ale wiedziałam, że sobie poradzę.
Po paru minutach ktoś (no przecież wiadomo, że to Carlos), zadzwonił do drzwi.
Złapałam klamkę i otworzyłam dzrwi.

Z pkt. widzenia Carlosa:
Popatrzyłem na nią, wyglądała cudownie.
-Hej.- powiedziałem w końcu.
-Cześć Carlos, to jaki plan?- spytała szybko. Uśmiechnąłem się, a ona trochę zarumieniła się.
Kurcze kwiaty. Wyjąłem zza siebie kwiaty i podałem jej.
-Podobają się?- spytałem z niepewnością.
-Są piękne, Nat ci powiedziała.- nie spytała tylko stwierdziła fakt.
-Zgadłaś. Wiesz skoczę do toalety.- zawsze jak się denerwuję to chce mi się siku.
-Dobra, dobra ja przy okazji włożę je do wody.- i ten jej słodki uśmiech.

Pokazałam mu drogę do toalety.
Chłopak popatrzył jeszcze chwilkę na mnie i pognał do łazienki.
Pobiegłam do kuchni, wyjęłam wazon i wstawiłam uroczy bukiecik.
Tak naprawdę to Dahlie nie są moimi ulubionymi kwiatami, tylko słoneczniki, jestem ciekawa dlaczego Nat nie powiedziała mu nich, przecież wie jak je kocham.
Ta kobieta jest jedną wielka, nie rozwikłaną zagadką.
Kiedy latynos wrócił, wyszliśmy z mieszkania i dotarliśmy do auta.
O nie...
-Wiesz co Carlos, ja nie chcę pojechać samochodem, po prostu to jest w brew moim przekonaniom.
-Czyli?- spytał ze zdziwioną miną.
-Jestem EKO tak jak moja mama, jeżdżę tylko jej eko autem i eko autem mojego ojca.
-Rozumiem, to co robimy.
-Auto mamy jest w garażu.- rzuciłam.
Po kilku minutach byliśmy już w drodze. Chłopak nie mógł się nadziwić samochodem, cały czas pytał ile kosztowało, jak o niego dbać jak działa, a ja mu odpowiadałam.
Stanęliśmy pod kinem. Na dworze było ciepło, gdy weszliśmy zrozumiałam jak dawno nie byłam w tym cudownym miejscu.
-To na co idziemy?
-Hmm..-chwilę się zastanawiałam patrząc na plakaty.- To może na "Kwiaty Wojny"?
-W sumie może być fajnie.
Po chwili siedzieliśmy w ciemnej sali z prowiantem.
Film był smutny, nawet bardzo próbowałam się nie popłakać, ale uroniłam parę łez tak w ukryciu.
Po seansie wyszliśmy uśmiechnięci.
-I jak?- zapytał.
-Dziękuję, że zabrałeś mnie do kina to jedna z najcudowniejszych rzeczy, która mnie w życiu spotkała.
-Nie ma sprawy.- powiedział i odsłonił mi włosy z policzka. Przeszedł mnie prąd, uśmiechnęłam się.
Przysunął swoją twarz do mojej i nasze usta się zetknęły.

Z pkt. widzenia Kendalla:
Po udanej zabawie w skateparku poszliśmy do kina, na "Dziennik Zakrapiany Rumem" z moim ulubionym aktorem Johnnym Deepem w roli głównej.
Wyszliśmy uhahani z sali, kierowaliśmy się ku wyjściu, ale nagle zobaczyłem Lilly w towarzystwie.. Carlosa?!
Całowali się!!! Nie mogłem na to patrzyć.
-Chłopaki idźcie już ja was dogonię, muszę iść do WC.- skłamałem.
-Dobra, spotkamy się przed wejściem.- powiedział James.
Podszedłem do pary.
-Cześć Lilly. Carlos.- zmierzyłem kumpla wzrokiem.
-Kends, co ty tutaj robisz?- spytał. Lilly bardzo się zawstydziła, nie była szczęśliwa widać było po jej oczach. To przeze mnie.
-Ja bym zadał tobie to samo pytanie. Przecież miałeś być u brata!- krzyknąłem wzburzony.
-Wiem, ale co miałem powiedzieć? Kendall odwiozę Lilly do domu i potem porozmawiamy, ok?- zaproponował. Kiwnąłem głową i odszedłem.

To było bardzo dziwne trochę straszne.
Carlos mnie pocałował i nawet mi się podobało, ale to nie było to. Kiedy miałam ileś tam lat napisałam w pamiętniku, że jak przy pocałunku będę czuła w środku wybuch to ten, który mnie całuje to ten właściwy.
I co ja miałam mu powiedzieć, najwidoczniej chłopak się zauroczył.
Co do Kendalla to też w sumie było dziwne, dlaczego się tak wściekł?
-To odwiozę cię.- powiedział latynos.
Skinęłam głową i nagle poczułam czyjąś dłoń na mojej ręce.
-Sory Carlos porywam ją.- no tak Kendall.
Trochę się zdenerwowałam jak śmiał nam przerywać?!
-A może ja nie chcę być porwana?- spytałam z ironią. Wtedy blondyn wziął mnie na ręce i wybiegł z kina.
Widziałam zdziwionych chłopaków, Logana, Jamesa i Dustina, stali i się lampili jak ślepy na zachód słońca.
-Boże Kendall puść mnie, to głupio wygląda!- krzyczałam.
-Ciiiiciiiiciii..- próbował mnie uciszyć.
Pobiegł w ciemną uliczkę i mnie puścił.
-Co ty sobie myślisz, że możesz tak po prostu sobie mnie...
I BUM.

*********************************************************************************

Mam nadzieję, że się podobało, bo mi nawet, nawet. Spodziewajcie się niedługo mojej drugiej jednorazówki.. Pamiętajcie CZYTASZ=KOMENTUJESZ! Jesteście świetni, kocham was i pozdrawiam, do następnego =}

sobota, 23 lutego 2013

Jednorazówka (1)


hejka to moja pierwsza jednorazówka, mam nadzieję, że si spodoba:)

***************************************************************

-Ej Nicki co tak długo?- krzyknęłam do siostry.
-Muszę wyglądać ślicznie przecież idziemy na premierę Big Time Movie, muszę się spodobać Logan' owi.- jak zwykle. Logan jest sexy, ale to Kendall podbił moje serce, te jego zielone oczy i piękny głos.
-No pokaż się, Nick muszę to zobaczyć, pierwszy raz w sukience normalnie święto narodowe.
Otworzyła drzwi od łazienki i ukazała mi się w pięknej małej czarnej i bardzo dobrze dopasowanymi dodatkami. Wyglądała prześlicznie.
-Nie wydaje ci się trochę za krótka? Tak troszkę?- omg.
-Jest ślicznie, a ta fryzura, boska.- pochwaliłam ją.
-Patrzyłaś w lustro? Wyglądasz lepiej ode mnie.- powiedziała smutno i zaprowadziła mnie do lustra.
Zobaczyłam swoje odbicie i nawet mi się spodobało. Sukienka była dopasowana do mojej figury, a moje nogi wyglądały bardzo ponętnie w tych wysokich butach. Fryzura bardzo mi się udała.
-Nie przesadzaj obie wyglądamy sexy.- powiedziałam.
Kiedy wyszłyśmy z kamienicy taxi już na nas czekała, dojechaliśmy po piętnastu minutach.
Zajęłyśmy nasze miejsca w pierwszym rzędzie i czekałyśmy.
Całe show zaczęło się trzy minuty po przybyciu naszych wspaniałych chłopców.
-Zobacz, Logan, nie wytrzymam muszę do niego podejść.
-Jak chcesz by ochrona cię stąd wyprowadziła to proszę bardzo tylko mnie w to nie mieszaj.
-Nel idzie Kendall...- oznajmiła z irytującym uśmieszkiem.
Kiedy go zobaczyłam poczułam motyle w brzuchu, podniosłam się szybko by podpisał mi swoje zdjęcie, ale na moje nieszczęście przewróciłam się prosto na niego.
Słyszałam śmiech Nicki, złapał mnie duży ochroniarz, a mi się zrobiło głupio.
-Przepraszam ja nie chciałam, naprawdę. Chciałam tylko byś podpisał mi swoje zdjęcie, no i wy wszyscy.- spojrzałam na nich. Wyglądali na lekko zmieszanych i takich sexy.
Cała czwórka podpisała nam swoje zdjęcia i tak po prostu odeszli.
Na imprezie po premierowej było nudno, nigdy nie lubiłam imprez, a do tego było mi tak wstyd za ten rzut na Kendalla. Nick świetnie się bawiła, zaczepiała każdego i zdobyła jakieś 50 autografów.
Usiadłam na kanapie, ale szybko się przemieściłam bo jakaś para zaczęła się migdalić.
Gdzie się schować gdy nie chce się być na imprezie?
Do kibla.
Kiedy ruszyłam w stronę wc, dostałam sms- a, wyciągnęłam z torebki mój telefon i przeczytałam.
"Tęsknię." - Jackson, mój były. To ja go rzuciłam i wiem, że dobrze postąpiłam, ale nadal go kocham tylko się do tego nie przyznaję.
Otworzyłam torebkę i włożyłam telefon. Nagle poczułam, że na kogoś wpadłam.
-Sorry...- powiedziałam odruchowo.
Spojrzałam się na poszkodowaną osobę. Nie, nie i nie.
To Kendall.
-Ty chyba robisz to specjalnie.- powiedział i zaczął się śmiać.
-To ty to powiedziałeś. Ja akurat zmierzam do WC i nie powinnam robić wielu rzeczy na raz.- nie mogłam przestać się uśmiechać. On był taki przystojny.
-Jak się nazywasz?- zapytał.
-Nelly Lucason!- próbowałam przekrzyczeć muzykę.
-Podoba ci się impreza?- spytał.
-Impreza jak impreza wszyscy się dobrze bawią tylko...- nie dokończyłam.
-...Tylko nie ty?- dokończył za mnie.
-Przepraszam, ale ja po prostu nie lubię takich tłumów ludzi, których nawet nie znam, poczekam aż moja siostra kimnie sobie na stole i wyjdziemy, a do tego czasu posiedzę w przytulnym kibelku.
-Kendall spójrz w obiektyw!- usłyszeliśmy głos jednego z paparazzi. Odsunęłam się na bok, ale blondyn przyciągnął mnie do siebie.
-Nie zostawiaj mnie samego.- szepnął.
Próbowałam się uśmiechnąć, ale byłam tak zdenerwowana, że nie mogłam.
-Nie lubię być w centrum uwagi.- powiedziałam nie odrywając wzroku od aparatu.
-To choć.- wziął mnie za rękę i wyprowadził z pomieszczenia.
Cisza brzęczała mi w uszach, było gorąco jak na tak późną godzinę.
Kendall otworzył jakieś drzwi i weszliśmy do małego pomieszczenia.
-To taki jakby greenroom, tu odpoczywamy z chłopcami i tu nas nikt nie znajdzie, drzwi automatycznie się zamykają.- usiadł obok mnie i podał kieliszek szampana.
-Na pewno jesteś pewien, że to bezpieczne, że mnie tu przyprowadziłeś? Wiesz mogę być jakąś psychofanką, która jest w tobie zakochana i chce pukiel twoich włosów lub bokserki.- zażartowałam.
-Ciekawa teza, ale nie wyglądasz mi na taką psychofankę, a jakbyś nią była to już dawno nie miałbym włosów albo bokserek.- zaśmialiśmy się.
Przez następne kilka godzin rozmawialiśmy, śmialiśmy się i piliśmy. Wszystko było takie idealne, że aż nierealne.
-Jesteś jedną z Rushers?- spytał nagle.
-Mój pokój jest obwieszony waszymi plakatami, piszę o was opowiadania na bloga, śledzę was na Twitterze itd. Więc chyba można tak powiedzieć.
-A jakie opowiadania piszesz? Kto zazwyczaj jest na głównym planie?- spytał.
Co miałam mu powiedzieć, że ja i on, to byłoby samobójstwo przez duże S.
-No oczywiście BTR.
Obdarzył mnie przepięknym uśmiechem.
-Czy każda Rusherka marzy o tym by być z jednym z nas?
-A co to za pytanie?
-Chciałem po prostu poznać twoje zdanie ponieważ jesteś w tym bardziej obiektywna.
-To znaczy nie wiem, nie znam większości tych osób, ale chyba tak nie jest.
-A ty o czym marzysz?- przełknęłam głośno ślinę.
-Dobre pytanie, ja marzę o tym by osoby, na których mi zależy nigdy nie odeszły, o karierze muzycznej i o wielkiej miłości.- zatkało mnie. Ja to powiedziałam?!
-Jesteś niesamowitą dziewczyną, pewnie wiele osób ci to mówi.- zrobiłam się czerwona.
-No moja siostra tak, ale ona jest ode mnie bardziej...- zatkał mi usta pocałunkiem.
Myślałam, że się rozpłynę. Dałabym sobie rękę uciąć, że to tylko sen.
Moje serce chyba przestało bić, bo zrobiło mi się słabo.
Wszystko było idealnie do póki mój telefon nie zadzwonił. Oderwaliśmy się od siebie.
-Nel gdzie ty jesteś chcę do domu, a bez ciebie nie pójdę, okropnie mi się spać chce.- Nicki.
-Nick już idę, spotkamy się przy wejściu, czekaj tam na mnie.- i się rozłączyłam.
-Odprowadzę cię.- powiedział.
Nicki jak kazałam czekała przed wejściem, na widok Kendalla trzymającego mnie za rękę szczenka jej opadła.
-Odprowadzam zgubę.- powiedział do Nicki.
-Faaajnnnie...- odpowiedziała tylko.
Spojrzałam się na niego.
-Miło było.- zaczął pożegnanie.
-Nom masz rację.- nogi mi się trzęsły.
-Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy tylko na dłużej.- O Boże!!!
Uśmiechnęłam się słodko.
Zbliżył się i mnie pocałował, to była piękna chwila, ale zbiegli się paparazzi i wszystko zepsuli.
Kendall poszedł do środka, a my do taxi.
Nicki gadała przez całą drogę, nie mogła uwierzyć, że spotkało mnie coś tak wspaniałego.
Ja tylko kiwałam głową i się uśmiechałam. Chciałam zobaczyć, która godzina, ale nie mogłam znaleźć telefonu, za to z torebki wyleciała mi karteczka.
Wzięłam ją do ręki.
"Znalazłem powód dla którego możemy znowu się spotkać. Jak chcesz go odzyskać to przyjdź jutro pod nasz hotel, obiecuję będzie fajnie =)  Kendall Schmidt"
Uśmiechnęłam się do kartki i wiedziałam, że moje życie począwszy od dzisiejszego dna bardzo się zmieni...
*******************************************************

Ok jak wrażenia, piszcie bo serio bardzo mi na tym zależy.. Jeżeli chodzi o mnie to ta jednorazówka naprawdę mi się podoba, pozdro:)