środa, 20 marca 2013

Rozdział 8

Na wstępie wielkie SORRY za tak długi czas oczekiwania, ale miałam szlaban i wchodziłam na neta tylko na informatyce, a tam komputery są do bani. Ale no cóż jestem i zapraszam na 8 rozdział :)
-----------------------------------------------------------------------------------------
(...)Pobiegł w ciemną uliczkę i mnie puścił.
-Co ty sobie myślisz, że możesz tak po prostu sobie mnie...
I BUM.
Poczułam to, poczułam wybuch tam głęboko w środku mnie. Kendall całował mnie niepewnie i powoli, a ja nie wiedziałam czy mu się poddać, czy odsunąć się.
Ku mojemu zdziwieniu wybrałam to drugie.
-Co ty wyprawiasz?!- krzyknęłam wydostając się z jego objęcia.
-Nie wiem, po prostu kiedy zobaczyłem cię tam z Carlosem jak się całujecie, zrobiłem się zazdrosny.
Przepraszam nie chciałem cię urazić, chcesz to odwiozę cię do domu.- powiedział ze smutkiem.
-Nie ma takiej potrzeby, ja to zrobię.- usłyszałam za sobą głos Carlosa.
Odwróciłam się. Trzymał mój sweter i patrzył na mnie błagalnym tonem.
Odwróciłam się do Kendalla.
-Sorry Kendall, Carlos mnie odwiezie.- powiedziałam cicho.
Blondyn westchnął i zacisnął zęby.
Wzięłam od Carlosa sweter i poszłam za nim do auta mamy.

z pkt. widzenia Kendalla:
Kiedy odeszli stałem tam jeszcze kilka minut podpierając się o ścianę.
Wolała Carlosa, to było jasne, nie wiedziałem co ja sobie wyobrażałem, że nagle rzuci mi się w ramiona i powie, że mnie kocha?!
Na pewno nie?
Byłem zawiedziony. Dopiero po jakimś czasie przypomniałem sobie o moich trzech kumplach czekających na mnie pod kinem. Dołączyłem do nich cicho.
Kiedy weszliśmy do auta oparłem się głową o szybę i próbowałem powstrzymać łzy.
-Co to za akcja?- spytał Dustin, a Logan uderzył go w ramię.
-Nic, po prostu się przeliczyłem i tyle.- powiedziałem.
Nie odezwali się już, po prostu patrzyli przed siebie.
Będę potrzebował dłuuuuugieeeeeej kąpieli.

z pkt. widzenia Logana:
Żal mi było Kendalla, ale wiedziałem, że na razie żadne pocieszenia go... nie pocieszą.
Kiedy będzie potrzebował porozmawiać, to po prostu poprosi.
Od razu wiedziałem co czuje do tej dziewczyny, Kendall jest jak otwarta księga wszystko po nim widać.

Całą drogę przesiedzieliśmy cicho, Carlos raz tam zagadnął o filmie, ale więcej się nie odważył.
Wjechał do garażu i zaparkował samochód.
Oparł ręce o kierownicę i głośno westchnął.
-Dzięki Carlos za to, że mnie wyciągnąłeś do tego kina ostatnim razem byłam tam jakiś rok temu.- uśmiechnęłam się nieswojo. Chłopak od razu się rozpromienił.
Był taki uroczy jak się uśmiechał, poczochrałam go po włosach.
-Ej, bo zepsujesz fryzurę..- zażartował.
Jego twarz znowu zaczęła przybliżać się do mojej.
Zakryłam mu usta dłonią.
-Słuchaj Carlos, bardzo cię lubię..

z pkt. widzenia Carlosa:
Nie, nie, nie, nie, nie!!!! Chciało mi się płakać.
-Ale Kendalla lubisz bardziej.- stwierdziłem.
-Kiedy mnie pocałował poczułam wybuch w środku, po prostu.. No nie wiem jak to wytłumaczyć.
Przepraszam cię, Carlos, głupio wyszło. Było miło, nawet bardzo i zapewne znajdziesz dziewczynę, która nie jest taką egoistką jak ja.- myślałem, że spłonę ze wstydu, byłem głupi.
Zrobiłem kamienną minę, wyszedłem z samochodu zatrzaskując za sobą drzwi.
Pierwszy raz dziewczyna spławiła mnie w taki sposób, zazwyczaj dziewczyny po prostu kończą nie tłumaczą się, ale ona zapewne nie była zbyt doświadczona w takich sprawach.

Po prostu wyszedł. No i zatrzasnął drzwi.
Miałam wyrzuty sumienia, złamałam dwa serca w jeden wieczór.
Porażka.
Było późno, bardzo późno.
Zaczął padać deszcz, który po chwili zamienił się w ulewę.
Szłam na piechotę do Natalie, zaczęłam płakać, nikogo nie było w okolicy to mogłam sobie spokojnie szlochać. Chciałam się teraz przytulić do Nat, było mi smutno.

z pkt. widzenia Natalie:
Spałam sobie spokojnie, śniąc nie mam pojęcia o czym, gdy nagle w domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Myślałam, że dostanę cholery, byłam mega zła i nie miałam zamiaru schodzić na dół i otwierać tych zakichanych drzwi.
Ale dzwonek dzwonił i dzwonił i dzwonił...
W końcu zeszłam na dół, była burza i strasznie padało.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Lilly, całą przemoczoną i zziębniętą.
-Boże Lilly co ty tu robisz?!- krzyknęłam wprowadzając ją do środka.
Płakała.
Pobiegłam po koc i ją przykryłam.
-Lilly, powiedz co się stało! Boże tylko nie mów, że ten latynos coś ci zrobił!
-Nie Natalie, to ja, to moja wina.
Usiadłyśmy na kanapie.
-Powiesz w końcu?- spytałam spokojnie.
-Kiedy byłam w kinie z Carlosem, on mnie pocałował..- przerwała chlipnięciem.-..no i Kendall to zobaczył i zabrał mnie z tamtąd i też pocałował, ale tym razem ja poczułam to, poczułam wybuch. Ale i tak się od niego odsunęłam i poszłam do Carlosa, on mnie odwiózł i znowu chciał mnie pocałować tyle, że ja mu powiedziała, że ja do niego nic nie czuję, a on wyszedł z auta i trzasnął drzwiami.- rozpłakała się na maksa.
Ona nigdy nie płacze, oczywiście tylko przy mnie, uważa, że płacz to oznaka słabości, ale się myli.
-Oh kochanie, nie masz powodu do płaczu.- nie umiem pocieszać ludzi.
-A właśnie, że mam złamałam serca i Kendallowi i Carlosowi.
-Co do Carlosa to nie twoja wina, że nic do niego nie czujesz, a Kendall, jak mi wiadomo, sprawił, że jednak coś poczułaś.- spojrzała się na mnie.
-Ja go kocham. Kocham Kendalla, Boże ja go kocham.- nareszcie się uśmiechnęła.
-To na co czekasz, musisz mu powiedzieć, zadzwoń do niego.
-To nie jest rozmowa na telefon, błagam Nat zawieź mnie do niego.
Zgodziłam się.

Po chwili siedziałyśmy w samochodzie Natalie.
Nie wierzyłam w to co czuję, w sumie to pierwszy raz poczułam coś takiego do chłopaka.
Chciałam go zobaczyć i mu to powiedzieć.
Nie mogłam już wytrzymać i wybrałam jego numer.

z pkt. widzenia Kendalla:
Leżałem spokojnie na łóżku, kiedy telefon zaczął wibrować.
Spojrzałem na wyświetlacz.
"Lilly dzwoni"
Aż podskoczyłem, kiedy zobaczyłem kto dzwoni.
Od razu odebrałem telefon.
-Halo, Lilly?- jasne, że ona, a kto niby?
-Tak, Kednall, bardzo będziesz zły jak zaraz do ciebie przyjadę?- powiedziała.
Zatkało mnie, było po pierwszej w nocy, a ona chce do mnie przyjechać.
-O tej porze?- spytałem.
-Wiesz w sumie mogłabym jutro, ale tak się składa, że właśnie jadę, Natalie mnie podwozi.
-W takim razie, okej przyjeżdżaj.- powiedziałem.
-Cieszę się, po prostu muszę ci coś powiedzieć, bo to nie jest rozmowa na... Boże Nat skręcaj!!!!
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!- usłyszałem krzyki i rozmowa się przerwała.
Wypuściłem telefon z ręki wsłuchując się w jego głuche tąpnięcie o podłogę.
Zamarłem w bezruchu..
--------------------------------------------------------------------------------------

WooHoo! Napisałam:)
Mam nadzieję, że się podobało, mi jakoś szczególnie nie bo nie miałam jakoś tak weny.
W ogóle dziwię się, że ktoś to czyta, ale się cieszę.
Mało osób komentuje moje posty, ale i tak jestem szczęśliwa, że ktokolwiek je pisze
Kocham was, nawet bardzo, buziaki;*

6 komentarzy:

  1. No nie nie nie nie dlaczegoooooo????? Ona wyjdzie z tego tak? Czekam na nn i zapraszam do mnie na swagger-jagger-and-big-time-rush.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mordi jesteś moim mistrzem. Ten rozdział przekracza wszystkie moje oczekiwania! Jest po prostu maniacki! Mam nadzieję że nic się nie zadziało zbytnio o.O pisz szybko kolejny bo się czuje jak na głodzie xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej kochana! :)
    Rozdział jak zwykle genialnie zajebisty ! :D
    Kocham tego bloga! :)
    Czekam na nN<3
    Dodawaj szybko bo inaczej będziesz mnie miała na sumieniu^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuu...Lil się zakochała? ;> No no ^ ^ Czuje miłość milordzie, czuję miłość ^ ^ :3 Hm...pewnie wypadek był ;> No to niech Kendall jedzie do nich, jeśli będzie wiedział gdzie są i niech ratuje je ^ ^ Rozdział Maniacki :* Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku... Mam nadzieję, że Nathalie i Lilly nic się nie stanie... Trochę szkoda mi Carlosa, ale pewnie znajdzie sobie jakąś inną dziewczynę, prawda? Rozdział zajebisty, czekam na nn :D
    ps. zapraszam do mnie
    http://btr-is-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG... Jakis wypadek?? Nie, nie, nieee!!! Ona ma zyc! I Natalie tak samo! OMG... Fajnie, ze wybrala Kendalla, ale co teraz z nia bedzie?? MG... Dawaj szybciutko nn, bo nie wytrzymam!

    OdpowiedzUsuń