-Halo?- spytałam po odebraniu telefonu.
-Jesteś w domu?- mama, super teraz będzie mnie kontrolowała.
-A niby gdzie, mam szlaban do NA ZAWSZE!!!
-Kotek nie krzycz, dzwonię z budki telefonicznej, bo zapomniałam ładowarki do telefonu, mogłabyś zadzwonić do babci, żeby przyszła po nia?
-A nie mogę do niej pojechać?- spytałam z cieniem nadziei, że może się zgodzi.
-Żartujesz sobie? Nie i koniec kropka, zaraz do ciebie przyjdzie Natalie. To słonko zadzwoń do babci.- Ekstra.
-Dobrze. A jak tam w Houston, dobrą masz pogodę?- w sumie mało mnie to interesowało, ale przecież nie miałam nic do roboty.
-Pogoda idealna, 39 stopni w cieniu, jestem właśnie w drodze do twojej ciotki Mary, będę musiała wytrzymać z trójką małych dzieci i jej mężem, a jak babcia przyjedzie to ludzie z okolicy nas znienawidzą.- uśmiechnęłam się do telefonu.
-Pozdrów Mary, no i Jonathan' a, i Jenny i Blue no i małego Zachare' go.- oh moja kochana Mary. Mary to kuzynka mojej mamy, jest od niej młodsza i trochę starsza ode mnie, ale ma taki power, że nie jeden sportowiec by jej pozazdrościł.
-Dobrze, ucieszą się. Wiesz co kotek kończę bo nadjeżdża mój autobus, dzwoń jak coś będzie się działo, kocham cię bardzo ciau!- i się rozłączyła.
-Ja ciebię też, pa.- dopowiedziałam.
Rzuciłam telefon na fotel i rozłożyłam się na kanapie.
Nudziło mi się, bardzo. Nie poszłam na zawody Cheerleader' ek i zostałam wyżucona z drużyny.
Moje najgorsze wakacje na świecie, zawsze było do bani, ale teraz to już normalnie szczyt.
-Grrrr... Muszę coś zrobić, bo umrę z nudów.- mówiłam do siebie.
Aż podskoczyłam jak Natalie otworzyła drzwi. Wyglądała jak zwykle ślicznie.
-Cześć mordko, jak tam mija ci siedzenie w domu i nic nie robienie?- spytała z głupim uśmiechem na twarzy.
-Hej. Nawet nie pytaj gorzej już być nie może.- usiadłam i schowałam twarz w dłoniach.
Natalie przycupnęła obok mnie.
-Oh to w sumie głupio jak ci powiem kogo dzisiaj widziałam.
Podniosłam głowę.
-Kogo?- spytałam podejżliwie.
-Nie, nie powiem ci, bo znowu będziesz coś odwalać, ja już dostałam burę od twojej matki i nie chcę powtórki z rozrywki.
-Ale no Nat, obiecuję, że nie będę odwalać co kowiek miało to znaczyć.
-Na pewno?- spytała
-Tak, na pewno.
-Przyżeknij na swojego zaginionego kota.- hahaha, bardzo śmieszne.
-Wieź już mów, bo cię z tąd wyrzucę.
-Widziałam tego twojego Kendalla.- przełknęłam ślinę i się wyprostowałam.
Jedyne co teraz chciałam to podejść do ściany i z całej siły uderzć o nią głową.
Z pkt. widzenia Kendalla:
Dwa tygodnie minęły od jej odejścia, a ja cały czas czuję się nie swojo, mylę kroki, zapominam tekstu, albo zapominam założyć majtek co jest dosyć dziwne jak na mnie.
Dobija mnie to jak chłopaki o niej gadają, teraz mniej, ale i tak za dużo.
-Ej Kendall łap.- usłyszałem Carlosa i poczułem jak coś uderza w moją twarz.
-Cholera Carlos, odbiło ci?!- krzyknąłem na kolegę.
-Powiedziałem 'łap' to nie moja wina, że masz spóźniony zapłon.- zaczął się śmiać.
-To nie jego wina, że cały czas myśli o Lilly.- powiedział Logan dochodząc (to dla Nat) do nas.
-Weź i przestań.jak się zakochasz to nie ma odwrotu.-podłapał James.
-A idźcie wy wszyscy do diabła. Nie myślę o niej po prostu jestem wykończony.- oczywiście to było kłamstwo. Ale oni nie muszą tego wiedzieć.
-Chociaż wiesz gdzie ona mieszka?- spytał Carlos.
Powiedziałem adres.
-No to idź do niej, tak po prostu żeby zobaczyć co słychać.- zaproponował Carlos.
-Nie, raczej nie, wiecie nie chcę już o niej mówić. To co dzisiaj robimy?
Z pkt. widzenia Carlosa.
Tak powiedział jej adres, teraz tylko muszę coś wykombinować i jakoś się tam dostać.
Jak on jej nie chce to ja bardzo chętnie, ta dziewczyna jest naprawde niesamowita.
I nie jest wyższa ode mnie.
-Ja dzisiaj nie mogę nigdzie iść, muszę pojechać do Antonia, bo prosił mnie o pomoc w czymś tam.- zełgałem.
-Okej to tylko we czterech.-powiedział Dus.- To może skateboard?
Pozostali zawtórowali mu entuzjazmem, nawet Kendall ożył.
Dobrze, przynajmniej będę miał trochę spokoju.
-Musisz już isć?- spytałam gdy się żegnałyśmy.
-Sorki, ale muszę się jeszcze przygotować jutro mam te spodkanie o pracę w tym jakimś barze czy coś tam, chcę po prostu dobrze wypaść.
-Kumam, no to trudno posiedzę sama i sama zjem górę lodów ciasteczkowych.
-Nie wystawiaj mnie na próbę. Następnym razem pyszczku, kocham cię.- powiedziała i pocałowała mnmie w czoło. Była ode mnie wyższa o 2 cm więc nie musiała się zbytnio schylać.
-Ja ciebie też, pa.- odpowiedziałam smutno.
-Jeszcze zadzwonię, pa.- i wyszła.
Położyłam się na kanapie i drzemałam.
z pkt. widzenia Natalie.
Przykro mi było zostawiać ją taką samą, ale bardzo zależało mi na tej pracy, w Nowym Jorku się nie udało to musi tutaj, mam nadzieję.
Biedna Lilly, jej życie jest takie okropne i to jeszcze mieszka z matką. I tak załatwię żeby wróciła do mnie.
Było już trochę późno, szłam w blasku wysokich latarni. Zbliżałam się do domu, głupio mi bez Lilly, ale w sumie mam spokój. Eh życie musi być tak skomplikowane?
Byłam prawie na miejscu i wtedy dostrzegłam jakiegoś chłopaka, niskiego, stał tyłem i nie mogłam zobaczyć kto to. Podeszłam do niego.
-Może w czymś pomóc?- spytałam. Chłopak nerwowo się odwrócił.
Rozpoznałam w nim tego piosenkarza z zespołu Big Time Rush, po tym co mi powiedziała Lilly musiałam się trochę o nich dowiedzieć.
-O jacie jak się wystraszyłem, szukam Lilly McManus.- ups a to psikus.
-Wiesz co tu jej nie ma, mieszka teraz z mamą, a ty jesteś..??
-Carlos Roberto Pena Jr. Możesz mi mówić po prostu Carlos.- przywitał się.
-Nie wpadłabym na to.- powiedziałam z ironią. Bądź miła Natalie to kolega twojej siostry.- powtarzałam sobie w myślach.
-Aha. A może podałabyś mi jej adres, wiesz chciałbym ją gdzieś zaprosić np. do kina.
Zmroziło mnie.
-To będzie raczej nie wykonalne, ale mogę zadzwonić.- pokiwał energicznie głową, wyjęłam telefon i wybrałam Lilly.
-Już się przygotowałaś, przecież dopiero co ode mnie wyszłaś.- zaczęła.
-Czekaj Lilly, jeszcze nawet nie weszłam do domu. Przed naszym domem stoi pewien chłopak, który chce zabrać cię do..
-...kina. Przedstawia się jako Carlos jakoś tam.- O Boże co mam robić, to Carlos Pena z BTR przecież, no przecież on to Carlos Pena z BTR powinien być teraz na scenie, albo włóczyć się gdzieś z kumplami.
Nie wiedziałam co miałam powiedzieć, więc nie mówiłam nic.
-Hej Lilly jesteś tam?- zawołała Nat.
***************************************************************************
Hejo hej, pierwszy raz tak szybko dodałam nexta, nwm chyba miałam jakiś dziwny przypływ weny twórczej, albo po prostu mi się nudziło =}
Dobra jak zwykle będę prosiła o komentarze, bo są one dla mnie bardzo ważne, nawet gdy są w nich słowa krytyki, ale kocham czytać wasze opinnie, a może dzięki jakimś słowom krytyki bd wiedziała co zmienić w moim blogu.. Dobra to do nie bawem i kocham was bardzo <2+1
o dziewczyno, teraz padłam^^ mówiłam że Nat zajmie się powrotem Lilly, mówiłam? no mówiłam^^
OdpowiedzUsuńuuu Kendziu się zakochaaał^^ cudo!
rozdział mega mega megaaa! i pisz szybko kolejny ;>
Ale się porobiło*.*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! :D
Jakiej krytyki?? Nie mam ci nic do zarzucenia<3 ! Jest świetnie:D
Tylko mała prośba...dopasuj może wygląd to strony, bo trzeba czasem przewijać;) A tak to jest perfect♥
No i Kendall zakochany♥ Słodziusie*.*
Czekam na nn! :)
Całuje! ;D
http://hello-in-my-world.blogspot.com/
Ło matku! To było super! Ciekawe, co ona na to ;p Osobiście wolę, żeby była z Kendallem, ale to twoje opo ;p Kurcze, dawaj szybko NN ;*
OdpowiedzUsuńHm..na serio chcesz żebym skrytykowała ten NIESAMOWITY! ZAJEBISTY rozdział? :D No chyba nie chcesz, bo w sumie nie da się go skrytykować xD Bo jest po prostu cudny :D A co do Carlosa to...hm...niech Kend się bierze do roboty bo może ją stracić xD Ale w sumie Lily woli Kenda więc...:D Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńOj Kendall działaj , działaj bo Ci Carlito sprzątnie ją z przed nosa :D Rozdział świetny czekam na nn:*
OdpowiedzUsuńFajny rozdzial ;) Ona musi szybko wrocic do Natalie!!! Co za jebnieta matka, dala jej szlaban bo chodzila po miescie?! Lol... Czekam na nexa dawaj szybko! ;)
OdpowiedzUsuńCarlos, zabiję cię. Kendall, młotku, staraj się! Rozdział boski i czekam nn :***
OdpowiedzUsuńps wpadnij do mię :3