No kurde nie moja wina, że mam dwóch młodszych braci, którzy weszli w ten wiek!
Ok to zapraszam na rozdział;*
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
-Zapomniałaś o szczoteczce.- powiedziała mama wymachując mi szczoteczką do zębów przed oczami.
-O dzięki.-wzięłam ją od niej i spakowałam do walizki.- Gdzie Natalie ile można?
-Już jestem, wow Lilly fajnie wyglądasz.- powiedziała podekscytowana Natalie z wielką torbą na ramieniu, trzymając do tego dwie walizki i coś przypominające plecak. Cała Natalie.
-Pierwsze lepsze, wyjęte z szafy.- skłamałam. Tak naprawdę ubierałam się 4 godziny, bo miałam nadzieję, że Kendall jednak mnie dziś odwiedzi, ale cóż raczej się nie zapowiadało na taki zwrot akcji.- Wiesz, że jedziemy tylko na miesiąc.- przypomniałam wskazując na jej toboły.
Moja mama się zaśmiała.
-Ale to tylko najpotrzebniejsze rzeczy!- próbowała się wybronić.
Kiedy mama wyszła z pokoju, zrobiłam smutną minę.
Nat usiadła na brzegu łóżka i złapała się za głowę.
-Nie zadzwonił.- stwierdziła.
-Nawet nie napisał.- powiedziałam zrozpaczona siadając obok przyjaciółki i wtulając się w jej ramię.
-Nie przejmuj się nim, masz teraz o tym nie myśleć! Jedziemy na miesiąc do słonecznie bajecznego Egiptu, nie masz prawa mieć złego humoru!- potrząsnęła mną. Wymusiłam uśmiech na mojej twarzy.
Na lotnisko pojechałyśmy, razem z mamą, jej autem. Przez całą drogę truła mi o smarowaniu się kremem z filtrem i o tym jakie leki mam zażywać i z kim mam nie rozmawiać. Nie czepiałam się jej, w ogóle cieszyłam się, że gdzieś mnie puściła bez niej samej.
-Mamo, możesz już iść.- powiedziałam do mojej rodzicielki, która co sekundę odrzucała telefony z pracy.
-A jak coś się stanie i mnie nie będzie?
-Dopiero co dostałaś nową pracę, nie chcę by cię wyrzucili, wiem, ze kochasz pracować przy ogrodzie, masz iść.- moja mama popatrzyła na mnie skupiona i wiedziałam już, że wygrałam.
-Ale macie dzwonić do mnie codziennie, albo chociaż na Skype wchodźcie.- powiedziała przytulając nas obie.- Uważajcie na siebie, proszę.
-Ciociu, pewnie większość czasu będziemy spędzały w hotelu, bo po co się z niego ruszać jak jest tyle atrakcji!- zapewniła ją podekscytowana Nat.
-Oj dobra idę.- machnęła ręką i ucałowała nas na pożegnanie.
Po chwili już jej nie było.
z pkt. widzenia Kendalla:
-Logan pośpiesz się, zaraz odlecą!- krzyczałem do przyjaciela za kółkiem.
-Hej mogłeś wziąć swoje autko, a nie teraz ględzisz.- zaśmiał się.
Bałem się, że przez moją głupotę stracę dziewczynę z moich marzeń, a to wszystko przez to, że przestraszyłem się odpowiedzialności związaną z tajemnicą Lilly.
Na drodze był niemiłosierny korek, co ludzie robią w wakacje, że tyle ich na drodze?!
-Zaraz będziemy.- poinformował mnie Logan.
Z nerwów zacząłem obgryzać paznokcie i ruszać bezwiednie nogą.
Kiedy zaparkowaliśmy przed lotniskiem, wyleciałem z samochodu jak poparzony i zacząłem biec chociaż nie wiedziałem gdzie.
Bałem się, że już wyleciała i wtedy zobaczyłem ją przeglądającą jakąś broszurkę, trzymającą jedną wielką walizkę i dwie mniejsze. Podbiegł do mnie Logan.
-Znalazłem je.- oznajmił.
-No co ty?- spytałem z ironią.-Musimy jak najszybciej zejść na dół.
I znów zaczęliśmy biec.
Widziałem jak obie dziewczyny zbliżają się do oddania bagaży, przyspieszyłem.
-Lilly!!!- krzyknąłem jak najgłośniej.
Odwróciła się.
Nie mogłam uwierzyć, że przyszedł, późno, ale przyszedł.
Razem z Nat, podeszłyśmy do nich.
-Lilly...Kocham cię, wiem, że to zabrzmi egoistycznie, ale nie chcę żebyś wyjeżdżała, chcę żebyś teraz ze mną wróciła do mojego domu.- zatkało mnie, nigdy nie spodziewałam się takiego wyznania.
-Nie mogę.- oznajmiłam.
-Czemu?!- spytała cała trójka.
-No bo bilety, zmarnują się.
-Zadzwonię do Angie, może da się namówić na wyjazd, a bilety się przebookuje.- powiedziała Natalie.
-No a jak się wytłumaczę mamie? A poza tym Angie pojechała do Hiszpanii, nie pamiętasz?
-To ja pojadę.- oznajmił Logan, podnosząc rękę jak do odpowiedzi.-Jeżeli chcesz.- zwrócił się do Nat.
Popatrzyłam na nią i widziałam jej głupkowaty uśmiech i to jak próbuje powstrzymać automatyczną odpowiedź, brzmiącą 'TAK'.
-To znaczy, jeżeli masz czas to tak.- odpowiedziała zakłopotana.
-No to załatwione.- wtrącił się Kend.
-Ale Logan nie ma walizki.- próbowałam się nie zgodzić, ale propozycja bycia z Kendallem przez cały miesiąc była baaardzo kusząca.
-Ale za to mam trochę kasy na karcie i jakoś dam radę.
No cóż może być fajnie.
z pkt. widzenia Logana:
Nie wiedziałem co we mnie wstrzeliło, że z nią pojechałem, ale bardzo się cieszyłem.
Kontrolę bagażu przeszła pomyślnie i walizki Natalie zostały zabrane do luku bagażowego w samolocie, a my weszliśmy do środka i zajęliśmy swoje miejsca. Dziewczyna wyglądała bardzo seksownie i cały czas próbowałem nie patrzyć na jej ciało.
-Wiesz, że jeśli nie chcesz bym jechał to możesz się wycofać?- powiedziałem.
-Ale ja chcę żebyś jechał!- wykrzyczała.
Extra!
-Mama mnie zabije- powiedziałam jadąc z Kendallem do jego domu w aucie Logana.
-Nawet się nie dowie, przestawimy się na czas w Egipcie i będzie cacy.- pocieszał mnie.
Samochód stanął na miejscu parkingowym, blondyn wyszedł i otworzył mi drzwi.
Uśmiechnęłam się niepewnie i wyszłam z auta.
-To mój domek.- powiedział Kendall otwierając drzwi wejściowe.
Zostawiłam walizki przy drzwiach i zaczęłam się rozglądać.
-Domek?! To willa, nie domek! Wow, też mam duży, ale nie aż taki.- stałam z rozdziawioną buźką.
Poczułam jak jego silne ręce obejmują mnie od tyłu, aż mnie przeszły ciary.
Chłopak pocałował mnie w szyję, a potem w kark.
Odwróciłam się i pocałowałam go w usta.
Potem już szybko poszło i nawet się nie zorientowałam kiedy leżałam w samej bieliźnie na jego łóżku.
-Kocham cię.- powtórzył po raz setny tym razem patrząc mi głęboko w oczy.
Uśmiechnęłam się ciepło, a chłopak wrócił do zdejmowania pozostałej odzieży.
*
Obudziłam się przed drugą w nocy. Kendall spał obok leżąc na brzuchu.
Miał bardzo potargane włosy, potargałam je jeszcze bardziej, a on nawet nie drgnął.
Przypomniałam sobie co robiłam z pięć godzin temu i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Oj będzie fajnie...
Tak się cieszę, że go napisałam i że tak mi się podoba!
Mam nadzieję, że wam też...
Pamiętajcie że CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!